Trzmielina

Rośliny

Trzmielina

Posadziłam sobie wczoraj pszczelinę – zwierzyła mi się ostatnio przyjaciółka. – Chyba trzmielinę? – zapytałam niepewnie. – No nie wiem, taka z żółtymi „pszczelimi” listkami – wyjaśniła, potwierdzając moje domysły. Podobno roślina skojarzyła się kiedyś ludziom z trzmielem z powodu dwubarwnych owoców. Ale równie dobrze mogłaby z pszczołą.

Ta, którą wybrała moja przyjaciółka, to trzmielina Fortune’a (Euonymus fortunei) – roślina uniwersalna. Ostatnio widuję ją coraz częściej w różnych biało- lub żółto-zielonych wariantach. Chętnie pełza po ziemi, łatwo się zakorzeniając, ale napotkawszy podporę, zaczyna cierpliwie wędrować do góry nawet na 3-5 m. Można więc wykorzystać ją jako roślinę okrywową lub pnącze, ale także uformować w nieduży krzaczek. Jest mało wybredna co do gleby, dobrze się miewa w słońcu i półcieniu, znosi suszę. Nie gubi na zimę liści. Warto tylko pamiętać, że lubi zaciszne miejsca.

Trzmielina zachwyca owocami

Jest też całkiem inna trzmielina. Rośnie w naszych lasach i wcale nie przypomina wyżej opisanej – to okazały, kilkumetrowy krzew o sztywnych gałęziach. Wiosną i latem wygląda przeciętnie – nawet kwiaty ma niepozorne, zielonkawe, a zimą, bezlistna, całkiem się wtapia w otoczenie. Co w niej zatem szczególnego?

Otóż czas trzmieliny pospolitej (Euonymus europaeus) nadchodzi dopiero wtedy, kiedy inne rośliny już tracą urok. Wówczas dojrzewają jej owoce – oryginalne różowe torebki, które, pękając, odsłaniają pomarańczowe nasiona. Jeśli lubicie jesienne spacery po lesie, widzieliście je na pewno. Krzew ma też ładnie przebarwiające się liście.

Trzmielina płonie jak pochodnia

Kto jednak szuka rośliny, która byłaby prawdziwym jesiennym hitem, niech kupi trzmielinę oskrzydloną (Euonymus alatus). W naturze można ją zobaczyć w Japonii, Chinach i na Sachalinie. Jej nazwa pochodzi od czterech „skrzydełek”, czyli listew korkowych wyrastających na gałęziach.

Lepiej nadaje się do ogrodu niż jej leśna kuzynka; ma bardziej zwarty kształt, jest nieduża – nie przekracza dwóch metrów. Anglicy nazwali ją płonącym krzewem (burning bush), bo jesienią przypomina pochodnię. Taką czystą, karminową barwą nie może poszczycić się chyba żadna inna roślina!

Trzmielina truje łakomczuchów

I na deser jeszcze jedna trzmielina – amerykańska (Euonymus americanus), zwana truskawkowym krzewem (strawberry bush), jej owoce bowiem przypominają truskawki. Jednak apetyczny wygląd to podstęp – są trujące! Uwaga ta dotyczy zresztą wszystkich gatunków trzmieliny. I wszystkich części tej rośliny, choć zwykle to dzieci zatruwają się owocami (tym bardziej że wiele osób wstawia takie dekoracyjne gałęzie do wazonów).

Objawy występują zazwyczaj po kilkunastu godzinach od feralnego poczęstunku: wymioty, biegunka, osłabienie, a przy zjedzeniu większych ilości – nawet śpiączka. Tymczasem naukowa nazwa trzmieliny, Euonymus, pochodzi od greckiego „dobre imię”… Podobno ironia była zamierzona.

Trzmielina Fortune'a

Zielona jest tylko wiosną i latem. Kiedy robi się chłodniej, jasne obwódki liści przebarwiają się na pomarańczowo albo czerwono. Im mroźniej, tym czerwień staje się bardziej intensywna.


Tekst: Anna Karska
Zdjęcia: Joanna Kossak, Flora Press, Gap Photos, Shutterstock.com

reklama