Powojnik
Pnącze numer jeden? Nie muszę się zastanawiać. Wdzięcznie wykrojone liście, delikatna łodyga, aksamitne płatki w najrozmaitszych kolorach.
Powojnik. Co roku wiosną wołam córkę, gdy za płotem sąsiadów pokażą się białe kwiaty wielkie jak talerze, a latem podziwiam tysiące żółtych lampioników na murze w parku. Na wystawach ogrodniczych to głównie przy stoiskach z powojnikami pstrykają migawki aparatów.
Roślina może uwieść. Ma perfekcyjnie wykrojone płatki – często delikatnie cieniowane, jakby pomalowane akwarelą, jesienią zaś stroi się w puchate kule owocostanów.
Powojnik: dla każdego coś miłego
Trudno nie lubić powojników, a już na pewno nie można się nimi znudzić. Do wyboru są aż trzy tysiące odmian. Brzmi jak sucha statystyka, ale spróbujcie sobie wyobrazić, że to tyle, co uczniów w kilku szkołach!
Które powojniki wybrać? Oto jest pytanie. W sklepach najchętniej sięgamy po odmiany wielkokwiatowe. Sama od nich zaczęłam. Ale z czasem odkryłam zalety i urodę odmian o drobniejszych, ale niesamowicie licznych kwiatach.
Powojniki, zwane też klematisami (od łacińskiej nazwy clematis), to rośliny uniwersalne. Te pnące możecie posadzić przy płocie, altance, pergoli. Bylinowe – na rabacie. Większość odmian poradzi sobie na balkonie, byle miały obszerną donicę. Nadają się również do wazonu.
Powojnik: dobre, bo polskie
Może się zdziwicie, ale to prawda – Polska „powojnikami stoi”. Ich znakomitym hodowcą był brat Stefan Franczak, który stworzył kilkadziesiąt odmian. Nadawał im imiona promujące nasz kraj: Warszawska Nike, Westerplatte, Polish Spirit, Kardynał Wyszyński, Jan Paweł II, Monte Cassino, Emilia Plater, Fryderyk Chopin. Za swoje zasługi został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Dzieło zmarłego dwa lata temu jezuity kontynuuje dr Szczepan Marczyński, hodowca z Pruszkowa. Jest doskonałym ambasadorem tych roślin, a za swoje odmiany (m.in. Królową Jadwigę, Mazury, Vistulę, Jerzego Popiełuszkę, Solidarność) zbiera kolejne medale. Po polskie odmiany warto sięgać nie tylko ze względów patriotycznych. Wybierając je, mamy pewność, że roślina jest przystosowana do naszego klimatu. Unikniemy w ten sposób wielu rozczarowań.
Spiesz się powoli
Z powojnikami jest tak, że prawie każdy je miał, ale nie wszyscy mają. Dlaczego? Klematis jest wymagający. Potrzebuje zacisznego miejsca, z „głową” w słońcu, „stopami” w cieniu, żyznej, przepuszczalnej ziemi, nawożenia. Podlewania od dołu, by liście nie zostały porażone przez choroby. Jego prawdziwym pogromcą bywa jednak uwiąd.
Bez większych starań rosną odmiany o drobnych kwiatach, tak zwane botaniczne. Mój powojnik oplótł murek przy domu, obsypując się fioletowymi dzwoneczkami. Piszę w czasie przeszłym, gdyż rozprawiła się z nim pracowita ciocia. Wczesną wiosną wyrwała wszystkie pędy, święcie przekonana, że uschły. Tymczasem większość powojników tak wygląda, zanim się na dobre obudzi – to jeszcze jeden z ich sekretów.
Tekst: Anna Gąska
Fotografie: Joanna Kossak, Szczepan Marczyński/www.clematis.com.pl