Zimowy ogród w hrabstwie Hertfordshire
Ogrody małe i dużeTo piękne miejsce tworzyli nie tylko ogrodnicy, ale też kowale. Wejście do tajemniczego ogrodu prowadzi przez półokrągłą furtę. Ceglane ścieżki ułożono po łuku, a rośliny przycięto w kule. Ażurowa grusza na wejściu owocuje przez cały rok...
Zima w ogrodzie
Wystarczy wyjechać 30 kilometrów na północ od Londynu, zostawić za sobą centra handlowe, ślimaki autostrad, chaos metropolii, aby przenieść się w inny wymiar. W hrabstwie Hertfordshire zobaczymy wiejskie posiadłości jak z powieści Karola Dickensa, ceglane domy zdobne w wieżyczki, ogrody z fontannami i wszechobecne żywopłoty, nawet przy krętych prowincjonalnych drogach. Wszędzie roi się od skarbów. Przykład? Wioska Ayot St Lawrence z malowniczymi ruinami normańskiego kościoła, skromnym domem George’a Bernarda Shawa (warto zajrzeć do muzeum) i historyczną rezydencją Manor House. Dom i tereny wokół posiadłości zmieniały się przez wieki (od czasów Tudorów, czyli od 500 lat!), ale duch tego miejsca się nie zmienił.
Obecni właściciele postanowili trochę podrasować ogród, oczywiście z poszanowaniem tradycji i pracy wielkich architektów, którzy się nim zajmowali. Był wśród nich chociażby wybitny John Brookes, w którego książkach (ze dwadzieścia pozycji) zaczytują się studenci architektury krajobrazu na całym świecie. Wystarczy powiedzieć, że to pierwszy niezależny brytyjski projektant, który wygłosił rewolucyjną tezę, że ogród powinien być dopasowany do potrzeb właścicieli!
Ogród w Manor House: rośliny wśród angielskich mgieł
John Brookes pomyślał o tym, aby ogród w Manor House pięknie wyglądał też zimą. Stąd kwadraty niskich żywopłotów, aleje obsadzone wyższymi krzewami, stożki i kule uformowane z tui. Wreszcie imponujące szpalery cisów i – gdzieniegdzie – wawrzynków. Ta wspaniała roślina wnosi niezwykłe zapachowe nuty – słodkie, jakby wśród zieleni wcześniej spacerowała jakaś elegantka. I to nawet zimą!
Geometria ogrodu przełamana przez kwiaty
Wiosną ogród ożywiają tulipany, a latem zachwycają karłowate róże. Ostatnio roślinami zajmowała się Julie Toll – znowu wielkie nazwisko – zdobywczyni siedmiu złotych medali na Chelsea Flower Show, pionierka w zakładaniu łąk w prywatnych ogrodach i zwolenniczka współpracy z artystami i kowalami.
Julie odmłodziła dzieło Brookesa. To jej pomysłem są ażurowe kute bramy, które otwieramy, aby przejść do kolejnych zielonych pokoi. Zdobienia nawiązują do liści, pawich ogonów, kwiatów, pnączy (zrobione w Arcangel Metalwork). Ogrodniczka zaprojektowała też dziedziniec z ceglanymi ścieżkami i dosadziła buki, które o tej porze roku mają rdzawe liście, jasnozielone graby i brzozy ze srebrną korą tak pasującą do oszronionego krajobrazu.
> Zobacz też: Zima w ogrodzie: Wisley pod Londynem <
Opracowanie: Beata Woźniak
Tekst: Robert Clark
Zdjęcia: Marianne Majerus