Są gejsze, ale nie kokietują przechodniów. Są żurawie, lecz nie zbierają się do odlotu. Ten ogród powstał z miłości do Japonii, tysiące kilometrów od Tokio.

Zaczęło się od zauroczenia. Carl Duisberg, niemiecki chemik i przedsiębiorca, wyruszył na Daleki Wschód. Podróżował w interesach, ale przy okazji się zakochał. W Japonii. Kiedy wrócił do domu, postanowił stworzyć sobie w Leverkusen Japonię w miniaturce.

Był początek XX wieku, Carl wybudował właśnie ogromną fabrykę farb IG Farbenindustrie. Wokół zakładu urządził park – miejsce, gdzie mogli odpoczywać pracownicy. Wydzielił z niego pół hektara i założył tam japoński ogród. Klasyczny, zaprojektowany zgodnie z zasadami sztuki. A te w przypadku ogrodu japońskiego są ściśle określone.

Nie wystarczy postawić rzeźbę żurawia, a nad stawem przerzucić romantyczny mostek.

Zasada pierwsza: naśladowanie natury. Chodzi o to, by rękę człowieka widać było jak najmniej. Musi być woda: symbol życia i zmienności świata. Jeśli nie ma naturalnych strumyków czy jeziorek, zastępuje się je jasnym żwirem lub naśladującymi wodospad kamieniami. U Carla w oczkach wodnych i strumieniach żyją karpie i żółwie. A jeden z mostów wzorowany jest na słynnym Shinkoyu z miasta Nikko – przechodzić po nim mógł jedynie shogun. Po moście w Leverkusen spacerują wszyscy.

Kolejny obowiązkowy punkt programu to kamienie. Oznaczają trwałość i niezmienność. Nie powinny być „obrabiane”, wygładzane, upiększane. Duisberg połączył zmienność ze stałością i poprowadził kamienną ścieżkę przez staw.

W ogrodzie posadzono sekwoje, klony shirasawy, papirusy, chryzantemy i przeróżne drzewka bonzai. Pośród magnolii i egzotycznych traw stoją kamienne figury. Gejsze i bóstwa, żurawie i smoki. Nie wszystkie pochodzą z Japonii – są tu też rzeźby chińskie i koreańskie, ale każdą z podróży przywiózł Carl Duisberg. Środek ogrodu wyznacza pawilon herbaciany.

Po blisko dziewięćdziesięciu latach od założenia japoński ogród to ciągle ulubione miejsce odpoczynku pracowników fabryki zbudowanej przez Carla. Szczególnego uroku nabiera w zimie, gdy szron maluje rośliny, a nad sadzawkami i strumykami unosi się mgiełka. Nie bez powodu w 2006 roku nazwano go jednym z pięciu najpiękniejszych ogrodów Niemiec.

Tekst: Flora Press
Tłumaczenie: Stanisław Gieżyński
Zdjęcia: Becker/focus On garden/flora press

reklama