Dwa hektary otoczone wodą, z resztkami starych ceglanych murów, różanymi pergolami, równiutkimi żywopłotami. Im dalej od domu, tym bardziej dziko. Czyli to, co Anglicy lubią najbardziej.

Suzanne lepszego miejsca nie mogła sobie wymarzyć: ten ogromny ogród to raj dla florystki, ma tu setki roślin do swoich kwiatowych układanek. – Oj, czasem potrafię mocno ograbić grządki – żartuje. Ale zaraz razem z mężem Richardem wszystko "naprawiają", sadząc i siejąc, jak sami przyznają, bez opamiętania.

Moat House w Little Saxham (hrabstwo Suffolk) był w XVIII wieku ogromną posiadłością, otoczoną fosą, do której prowadził zwodzony most. Były stajnie, wielki warzywnik i jeszcze większy ogród. Gdy ponad 30 lat temu dotarli tu Suzanne i Richard, z dawnej świetności zostało niewiele – stajnia i mocno zdewastowany ogród. Wystarczył im jednak krótki kurs projektowania zieleni, by wszystko postawili na nogi.

Jak na florystkę przystało, Suzanne układa roślinne kompozycje nie tylko w wazonach, ale i na rabatach. Ma dwa ulubione klucze: kolory albo ciekawy kształt liści. Dlatego obok żurawki (liście karbowane) znajdziemy kuklika (jak u truskawki), wilczomlecz (w kształcie serca), perukowca Royal Purple (elipsy), pospornicę (lśniące niczym mebel na wysoki połysk) czy jasnoty (serca). Z kolei małe arboretum jesienią wygląda jak obraz impresjonistów: złocistobrązowe buki w towarzystwie żółtych i czerwonych klonów czy purpurowofioletowego ambrowca amerykańskiego.

Ale Susan i Richardowi najbardziej podoba się to, że ogród jest "dobrze nastrojony", że ma zakątki, do których można wpadać w zależności od pogody ducha – gdy są na przykład usposobieni nostalgicznie, idą nad fosę, kiedy romantycznie – spacerują pod pergolą z różanym dachem.

Tekst: Marcus Harpur i Jackie Bennett
Tłumaczenie: Katarzyna Sadłowska
Zdjęcia: Marcus Harpur/Harpur Garden Images

reklama