Aranżacja ogrodu ze śródziemnomorskim skalniakiem i szumiącym potokiem – sposób na zachowanie wakacyjnych wspomnień
Ogrody małe i dużeHelena chciała zachować na dłużej wakacyjne wspomnienia z Chorwacji. Dlatego wymyśliła w swoim ogrodzie skalniak w kolorach Południa, malowniczą ruinkę i szemrzący górski potok.
Śródziemnomorski skalniak w ogrodzie
Jakże się wszyscy dziwią, kiedy trafiają tu po raz pierwszy. Przed domem zwykła ulica wielkopolskiego miasteczka Pobiedziska, za nim – namiastka raju, czyli okolony drzewami oraz gęstymi krzakami lawendy ogród, wypełniony kojącymi dźwiękami płynącej wody. Jak powstał? – pytam jego właścicielkę i projektantkę Helenę Wójtowicz. – Z tęsknoty za klimatyczną Chorwacją – opowiada. – Bardzo chciałam mieć w ogrodzie coś, co mi ją będzie przypominało. A z drugiej strony, po budowie domu została góra ziemi, z którą trzeba było coś zrobić. Przesunęliśmy więc hałdę na tył ogrodu, postanowiliśmy, że na niej wyrośnie „śródziemnomorski” skalniak.
Tylko skąd wziąć te skały? – myślała. – One muszą mieć taki ciepły żółtawy kolor jak nad Adriatykiem… Błąkała się po hurtowni kamienia, gdy nagle na uboczu zobaczyła jakieś brzydkie kaczątko – nieco zapuszczoną stertę tak zwanej skały dewońskiej. Z wykwitami, przebarwieniami, lekko omszałą. Tego jej było trzeba! Do skał dobrała białawy granit, z którego powstały murki oporowe – miały przypominać pozostałości jakichś antycznych budowli.
Dodatkową atrakcją tej kompozycji miał być górski potok – woda spływająca ze skalniaka i ponownie na niego pompowana. Obieg zamknięty i kojący szum wody non stop. Projekt z wszystkimi nasadzeniami powstał w kooperatywie z panem Szymonem. Od kilkunastu lat Helena, absolwentka architektury krajobrazu, prowadzi z nim firmę Ogrody Sibila.
Ogród ze śródziemnomorskim skalniakiem i górskim potokiem
Ogród ma kilka stref. Największa to rozległy trawnik, wymyślony po to, żeby dziecko miało wybieg i było na widoku. Z jednej strony otacza go skalniak z potokiem, a z drugiej bardziej zacienione zakamarki z bylinami. Poza linią najstarszych drzew, które Helena zastała na działce, reszta to nowe nasadzenia. Od brzozy Doorenbos, przez kostrzewę Meiera, po szałwię i ślazówki. Co roku jakieś dochodzą, wiele też po prostu się rozsiewa. Tak było chociażby z lawendą, która okazała się mało wymagająca i samodzielna. Wapienne podłoże skalniaka bardzo jej służy i tam się lubi rozrastać.
Czy potok z sadzawką nie przyciąga komarów? – Wcale ich tu nie widać – śmieje się Helena. – Mam w stawie dwa karpie, może to one się nimi żywią… A może jaszczurki, których jest tu bez liku. Był jeszcze jeden karp, ale padł ofiarą naszego kota. Lizaczek, urodzinowy prezent od mamy, ma barwy ochronne – na tle skalniaka jest prawie niewidzialny. Ciągle poluje na dwa pozostałe, ale te się już wycwaniły. I jak tylko łowca się zjawia, znikają w swoich skalnych kryjówkach. Mimo rajskiej atmosferki trwa tu nieustanna walka o przetrwanie!
Po jednej stronie ogrodu rozciąga się malowniczy skalniak z meandrującym potokiem, z drugiej zakątek pod brzozą Doorenbos, gdzie miło spędza się popołudnia w upalne dni.
Ogród śródziemnomorski – co w nim rośnie?
Lawenda wąskolistna – przynosi wspomnienie odległej Prowansji, choć lawendowych pól mamy w kraju coraz więcej. Ostatnie łagodne zimy sprzyjają lawendzie, która nie lubi mrozu, a nade wszystko nie znosi mokrych zim. Starsze kępy lawendy rosną niechlujnie, ale da się je często odmłodzić przez krótkie strzyżenie. Utworzy romantyczne obwódki wzdłuż ścieżek, zachęcające do niekończących się spacerów w obłokach wonnych olejków. Najlepsze miejsce znajdzie jednak na otwartym, dobrze nasłonecznionym stanowisku, gdzie owady zapylające i motyle znajdą ją bez problemu. Można rozmnażać ją z nasion, jednak wówczas każda siewka będzie ciut inna, a obwódka z takich sadzonek zakwitnie wszystkimi odcieniami lawendowego fioletu. Dla jednolitego koloru najlepiej założyć obwódkę z sadzonek uzyskanych z tej samej krzewinki. Można je zrobić własnoręcznie z ukorzenionych wierzchołków gałązek ściętych w lipcu i sierpniu. A z niewykorzystanych ścinków zrobić zapachowe poduszeczki – pachną nie gorzej niż te kwiatowe.
Kocimiętka Faassena – jest żywym wabikiem na motyle i dobrą alternatywą dla lawendy. Zakwita tuż przed nią, dlatego warto posadzić oba gatunki w dwóch pasach, które zakwitną jeden po drugim. Po czerwcowym kwitnieniu przycina się ją „na czuprynkę”, a wtedy zakwitnie ponownie późnym latem, chociaż już słabiej. Dobrze wygląda w większych grupach i skutecznie zasłoni zasychające liście wiosennych roślin cebulowych chmarą drobnych fioletowych kwiatów i chmarą towarzyszących im zapylaczy.
Kosodrzewina – karłowa wersja sosny, dobra do wszystkiego. Znosi zanieczyszczenie powietrza, więc często pojawia się w miastach. Wystarczy jej piaszczysta ziemia i skąpe podlewanie. Dla zachowania pokroju można w maju skracać świeże przyrosty (te, z których robi się syrop sosnowy). Między starszymi egzemplarzami warto posadzić niewielkie pnącza, np. fioletowy powojnik alpejski, który podbije fiolet kosodrzewinowych młodych szyszek.
Fuksja – zwana też ułanką, popadła w niełaskę. Purpurowe kwiaty jak zgrabne baleriny wirują na gałązkach, ale nawet one nie zdołały odwrócić uwagi od problematycznej natury tej rośliny: jak już rośnie, to rośnie, ale kiedy nie chce, to żadna siła jej nie przekona. To tak jak z paprociami: też miewają swoje humory. Wydaje się, że stała wilgotność podłoża i półcień to najbezpieczniejsze warunki uprawy, jakie można jej zaoferować. Nie lubi za to częstego przestawiania. Nic, tylko patrzeć i podziwiać.
Kosmos podwójnie pierzasty – niezawodny na kwiaty cięte przez całe lato, do ogródków w wiejskim stylu i na niewymagające rabatki. Łatwo się rozsiewa i kwitnie od czerwca do późnej jesieni. Promieniste kwiaty na giętkich łodygach lekko tańczą na wietrze. Żółte „oczka” wabią motyle obietnicą nektaru. Przed rozwojem pierwszych kwiatów zapewnij roślinom wsparcie, bo w czasie silnego wiatru lubią się położyć na ziemi. Ale nawet wtedy często jeszcze kwitną – obracają tylko kwiaty ku słońcu.
Krwawnik pospolity – znany z suchych łąk, zarastających trawników i różnorodnych bezdroży. Dobrze się czuje w ogrodzie, a jego odmiany o kolorowych (zamiast pospolitych białych) kwiatach wkomponują się w każdą estetykę. Czasami na łąkach można spotkać bladoróżowe krwawniki, ale te intensywnie purpurowe – tylko w ogrodach. Zamiast nadgorliwej pielęgnacji wolą zostawienie ich w spokoju graniczące z lekkim zaniedbaniem. Usuń brązowe kwiatostany po pierwszym kwitnieniu, ale te po drugim zostaw na zimę, żeby cieszyły oko także poza sezonem.
Liatra kołosowa – wyrasta – o dziwo – z cebulek. Najpierw pojawia się czupryna trawiastych liści, a później kwiatostan zakończony racą fioletowych puszków. Dobrze zimuje i nie wymaga wiele uwagi poza oczyszczeniem ze starych zeschniętych pędów na wiosnę. Ciekawie wygląda w towarzystwie jesiennych traw, kiedy jak kameleon udaje ich źdźbła. Sprawdza się na słonecznych stanowiskach i w ogrodach żwirowych – także przy żwirowych podjazdach. Po przekwitnięciu ścina się kwiatostany, zostawiając znów same liście.
Zobacz więcej zdjęć tego pięknego ogrodu ze śródziemnomorskim skalniakiem w galerii
Zobacz też:
Włoski ogród jak ze starej ryciny
Ogród pełen słońca – kwiatowe rabaty i ozdobne trawy w letnim ogrodzie
Ogrodowe pokoje – aranżacja ogrodu w bieli i fiolecie ze ścianami zieleni
TEKST: Beata Majchrowska, Łukasz Skop
ZDJĘCIA OGRODU: MARIUSZ PURTA
Zdjęcia roślin: SHUTTERSTOCK