Przy ulicy Sosnowej w Magdalence sosny nikogo nie dziwią. Ale to, co zobaczyłam za furtką, dosłownie mnie zatkało. Zaczarowany ogród z angielskiej powieści Frances Hodgson Burnett wygląda blado i nijako w porównaniu z tym baśniowym miejscem.
> Oto 10 zachwycających ogrodów
Naturalny ogród: las z kwiatami
– Wymarzył je sobie mój ojciec – opowiada Grażyna Kmiecik. – Był ogrodnikiem, hodował róże, miał dwuhektarowe gospodarstwo. Nagle postanowił zamienić szklarnie na dziki leśny zakątek i rodzice przenieśli się do Magdalenki. Wtedy był tu zwykły las, schodzący ku ulicy z niewielkiego pagórka. Grażyna miała kilkanaście lat, kiedy w jednym z pierwszych „Muratorów” zobaczyli zdjęcia Juliana Łukasza, projektanta oryginalnych, naturalnych ogrodów. Tak długo dzwoniła do redakcji, aż dostała jego namiary i to on wszystko zaprojektował.
Zaprojektować naturę
Do lasu wjechały koparki i dźwigi; trzeba było zrobić staw przed domem – tak usytowany, żeby lustro wody było widać z kanapy w salonie. Tata kupił w Jankach starą chałupę z polnych kamieni, którą rozebrano, a głazy malowniczo rozrzucono wśród drzew. Z kolei piaskowiec na ścieżki i podjazdy załatwił w Wiśniówce czy Morawicy. – Kilkadziesiąt, a może i kilkaset ton to wszystko ważyło – mówi Grażyna.
Potem zaczęło się sadzenie roślin. Przy 17 tysiącach krzaczków właściciel skapitulował i przestał liczyć. Co nie znaczy, że przestał sadzić. – Tata jeździł po moczarach i zwoził mnóstwo roślin. Nie pozwalał ich wyrwać, bo to przecież cenne błotne okazy – śmieje się Grażyna.
Romantycznie jak w powieści: ogród z bujną roślinnością
Po pniach pną się hedery oraz olbrzymie winobluszcze. Wspaniałe kolory lata ogród zawdzięcza jednak niezliczonym krzewom rododendronów i azalii, a później rozmaitym odmianom wielobarwnych hortensji, które świetnie rosną pod parasolem kilkudziesięcioletnich drzew.
Wszystkie te rośliny lubią kwaśną ziemię, nie szkodzi im sypiące się z góry igliwie. Między nimi widać poziomki, miętę, kilkanaście odmian paproci, funkie, łopiany, katalpę, nad wodą pochyla się brzózka. Trzeba je solidnie podlewać, bo sosny szybko wysysają wilgoć. W suche, upalne lato Grażynie zajmuje to nawet trzy godziny dziennie.
– Pamiętam te wszystkie sadzonki malutkie, w doniczkach. Teraz są pełnoletnie, bo mija 19 lat od tego lata, kiedy tata z Julianem zakładali ogród – wspomina. – Uwinęli się w kilka miesięcy.
POLECAMY TAKŻE: Dom w cieniu wysokich drzew
Tekst: Joanna Halena
Stylizacja: Anna Tyślerowicz
Zdjęcia: Hanna Długosz
Projektant ogrodu: Julian Łukasz