Za murem z żywopłotu zaczyna się inny, bajkowy świat. Rządzi tu ogrodnik, a raczej jego fantazja. Tadeusz rzeźbi w zieleni wszystko, co mu się tylko zamarzy – labirynty, magiczne bramy, chorągwie...
Jedni budują z drewna, inni z kamienia, a jeszcze inni z... żywych roślin. Tadeusz Płaza, właściciel ogrodu w Rożkach koło Sandomierza, obok tradycyjnego domu postawił drugi – pod dachem nieba. Ściany, podłoga, okna są w nim zielone. Pokoi jest mnóstwo, bo i miejsca nie brakuje – ogrodowy pałac rozciąga się na sześciu tysiącach metrów... Wyobrażacie sobie tutaj sprzątanie? A co dopiero pielęgnowanie tego wszystkiego!
Tadeusz ogrodem zajmuje się od wielu lat. Kiedyś uprawiał głównie warzywa, z czasem, gdy córka dorosła i zostali tylko we dwoje z żoną Danutą, zaczął sadzić rośliny dla dekoracji. Choć, jak mówi żona, w życiu codziennym jest trochę nieśmiały, w ogrodzie zmienia się nie do poznania – wie, czego chce, i kiedy raz podejmie decyzję, już jej nie zmienia. Wymyśla roślinom przeróżne kształty i czasem musi czekać latami, żeby zobaczyć efekt. Swojemu hobby poświęca cały wolny czas. Żartuje, że wraz z żoną zatrudnił się w ogrodzie na pełnym etacie.
Brzozy uformował tak, że przypominają potężne, widoczne z daleka chorągwie. Dzięki nim łatwo tu trafić. Przycinał drzewom od dołu gałęzie, tak że wypuszczały je coraz wyżej – po latach osiągnęły aż dwanaście metrów. Z grabu uformował stożki, które wyglądają, jakby pełniły wartę przy domu. Każdy składa się z trzech roślin, dzięki czemu ich korony tworzą nieprzenikniony gąszcz. Kiedyś przyniósł je z lasu i świetnie przyjęły się na sandomierskiej żyznej ziemi.
Trzmielinę, która zwykle się płoży, Tadeusz owija wokół palików, a potem tworzy z niej pionowe rzeźby. By rośliny zachowały nienaganne fryzury, często musi je strzyc. Na przykład akacje aż siedem razy w roku, a graby i żywopłoty trzykrotnie. A skąd bierze rośliny? Przecież potężne zielone mury zbudowane są z setek krzewów i drzew. Tadeusz i na to znalazł sposób. Wykopuje zza płotu samosiejki.
Spokoju w ogrodzie strzegą strachy, lalki, totemy, chochliki. W suchych kępach traw zawieszonych na gałęziach każdy widzi co innego. – Bardzo lubię trawy. Najpiękniej wyglądają jesienią, gdy zawieje wiatr i zaczynają szumieć, falować – Tadeusz zamyśla się, wskazując na kępy potężnych miskantów i dorodnej rozplenicy.
Kwiatów ma niewiele; przyznaje, że nie dałby już rady ich pielęgnować. Zawsze może nacieszyć się kolorami w szklarence pełnej egzotycznych roślin. Niby zwykła cieplarnia, a jednak i tu widać artystyczną duszę właściciela. Malunki na szybach rzucają barwne refleksy, tęczowo mieni się kula zawieszona u sufitu. Po prostu „świat jak z bajki – a prawdziwy”.
Kiedyś znajomi namówili Tadeusza, by zgłosił się do programu „Maja w Ogrodzie” nadawanego w TVN Meteo – i wygrał konkurs na najpiękniejszy ogród 2007 roku. Od tego czasu w sobotę często przyjmują z żoną gości – ludzie chętnie robią sobie tu zdjęcia, zwłaszcza młode pary. A co Tadeusz porabia zimą, kiedy nie ma pracy w ogrodzie?
Oczywiście tęskni za wiosną, ale czasu wolnego wcale nie ma za dużo, bo prowadzi kronikę rodzinną, a historia rodu sięga aż XIII wieku.
Tekst: Anna Karska
Fotografie: Anna Słomczyńska, Paweł Słomczyński
reklama