Nigdy nie ulegaj pokusie, by pośrodku ogrodu posadzić piękną roślinkę – mówi Ellen Knoeff-Vriend. Reszty możemy się już domyślić. – Bo co będzie, jeśli padnie? Łyse miejsce w samym centrum.

Holenderska projektantka ogrodów twardo stąpa po ziemi i uważa, że dobry ogród to taki, przy którym nie trzeba się napracować. Podstawa – łatwość w utrzymaniu, dizajn jest zawsze na drugim miejscu. Co poza tym znajdziemy w jej dekalogu? Na przykład ciekawą zasadę, by taras budować… w pewnej odległości od domu. Chodzi po prostu o to, żeby widoku z okna nie przesłaniały krzesła i stół. – W zacienionym zakątku ogrodu posadź krzak „wagi lekkiej” – radzi – o delikatnych listkach i najlepiej kwitnący na biało. Ładnie rozświetli ciemne miejsce.

Tak właśnie zrobiła w niewielkim ogrodzie, który z dwóch stron przylega do przeszklonego bungalowu. Szare płyty wydają się przedłużeniem podłogi w domu, a kilka poziomów i pergole – urozmaicają minikrajobraz i dodają mu głębi.

Największa sztuczka optyczna – sztachety z mlecznego szkła w ogrodzeniu. Dają wrażenie, że za nimi ciągnie się tonąca we mgle łąka, chociaż jest tam tylko droga dojazdowa do sąsiednich działek.

Ellen wybiera rośliny silne i niekłopotliwe. Tu, pod gabionem (ścianą kamieni zamkniętych w metalowym rusztowaniu) posadziła białe hortensje i otoczyła je kępami rozplenicy japońskiej, trawy najbardziej odpornej na mróz. Z kolei obok czerwonego stawiku rośnie kuliste drzewko surmii, która nie daje się ani mrozom, ani miejskim zanieczyszczeniom. Zima niestraszna jest też lawendzie, stąd wielka grządka tego krzewu znalazła się niedaleko stołu na tarasie. Upaja zapachem podczas letniego biesiadowania w tej namiastce raju.

Opracowanie: Beata Majchrowska
Tekst: Gap Photos
Zdjęcia: Modeste Herwing/Visions/Gap Photos

reklama