Łabędzie i kaczki wpadają tu na śniadanie. Ostatnio zagląda też czapla. A jak rozkosznie pachnie czeremcha! Prawdziwa sielanka, i to wszystko dwadzieścia minut od centrum Warszawy.
Chyba trudno o bardziej uroczy zakątek. Nawet zatwardziały mieszczuch zakochałby się w nim od pierwszego wejrzenia. Tak było z Jadwigą i Jerzym. Szukali spokojnego miejsca do mieszkania, a znaleźli arkadię. Prawie w śródmieściu – las, rzeka i błoga cisza przerywana czasem śpiewem ptaków. Ta rzeka to Wilanówka, ten las to rezerwat Morysin, część pałacowego parku w Wilanowie.
Ogród był pierwszy. Jeszcze zanim powstał projekt domu (właściwie dwóch, bo obok budowali się też syn i synowa), każde drzewo i krzak miały już swoje miejsce. Gdy stały tylko ściany, ogród już kwitł i cieszył oczy. Zaprojektował go architekt Tomasz Chyliński. Miało być naturalnie, więc zostawił wszystkie stare drzewa, a brzeg Wilanówki zabezpieczył drewnem i faszyną – na tyle solidnie, aby zwierzęta nie podkopywały się i nie robiły dziur. Posadził trawy i irysy, które w sąsiedztwie rzeki czują się najlepiej.
Równie swojsko wyglądają tu białe zawilce japońskie oraz złociste rudbekie. Także ogród przed domem sprawia wrażenie, jakby natura rządziła się w nim sama. Rosną tu róże, hortensje, szałwia i czosnek. Tylko takie rośliny, jakie można spotkać w pobliskich wsiach i siedliskach, bo zanim gospodarze je posadzili, chodzili na niezliczone spacery i podpatrywali, co rośnie w okolicy najbujniej. Ale nad Wilanówką Jadwiga i Jerzy mają coś jeszcze, czego nie może zagwarantować żaden architekt ani projekt – wyborne ptasie towarzystwo.
Już zdążyli się zaprzyjaźnić z łabędziami, kaczkami i dzięciołami. Ba, ptaki sprytnie wykorzystują ich życzliwe sąsiedztwo. Kaczki regularnie pojawiają się na śniadaniu. Łabędzie, które jedzą im z ręki, też się przyzwyczaiły, że zawsze znajdą tu jakieś smakołyki. Jeśli nic nie ma, tata łabędź potrafi z całą rodziną (a ta jest całkiem liczna, bo ostatnio wykluło się kilka młodych łabędziątek) pofatygować się pod drzwi werandy i tak długo pukać dziobem w szybę, aż cała gromadka dostanie jeść. Ostatnio łabędzie urządziły sobie na Wilanówce pas startowy i uczą młode latać.
Wydawać by się mogło, że ten gród jest idealny, ale jak mówią sami gospodarze, ma jednak jedną poważną wadę – nigdzie nie chce się stąd wyjeżdżać!
Tekst: Mariusz Purta
Fotografie: Małgorzata Sałyga i Mariusz Purta
Projekt: Tomasz Chyliński
reklama