Na łyżwy
Dziś marzymy, aby sylwestra spędzić pod palmami albo na balu w Paryżu, Wiedniu czy Berlinie. Sto lat temu chcielibyśmy wybrać się na łyżwy.
Najlepszą imprezę w Warszawie, elegancką i ciut snobistyczną, organizowano w Palais de Glace na Nowym Świecie. Była to długa na 50 metrów hala przykryta łukowatym dachem wspartym na 16 żelaznych słupach. Pod ścianami, a także na galeriach stały stoliki, przy których siedziało wytworne towarzystwo. Na środku zamiast parkietu wylano lód do tańca. Do tego lampiony, ozdobne wieńce, wstążki i ogromny witraż na jednej ze ścian, który przedstawiał zorzę polarną nad Oceanem Arktycznym. Towarzystwu przygrywała najprawdziwsza orkiestra, a pary i single starali się jak mogli, by wzbudzić podziw płynnością i finezją ruchów.
Na co dzień jeździło się w Dolince Szwajcarskiej (to przy dzisiejszej ulicy Chopina), gdzie od 1887 roku była ślizgawka. Swoich sił na lodzie próbowali tu wszyscy z wyjątkiem najbardziej purytańskich dam. Te, w obawie o upadki i nieplanowane odsłonięcia łydek albo – nie daj Boże – uda, siadały w fotelikach na płozach, a kawalerowie, wywijając piruety, sterowali tymi zmyślnie przerobionymi mebelkami.
Kość z dziurką
Na łyżwach śmigali nasi przodkowie już 5 tysięcy lat temu. Robili je z płaskich i długich kości zwierząt (koni, owiec, krów, reniferów), które akurat mieli pod ręką. Najpierw kości szlifowali z jednej strony, potem wiercili dziurki, przeciągali rzemyki i przymocowywali konstrukcję do stóp. Przez tysiące lat nikt nie wymyślił nic lepszego. Nawet w naszym Biskupinie w VI w. p.n.e. używano takich kościanych prałyżew.
Ale ślizganie szło nam niewątpliwie coraz lepiej. Zaświadcza o tym średniowieczny pisarz arabski Al-Marwazi w dziele „Natura zwierząt”, który na początku XII wieku zauważył, że „ludzie przywiązują do nóg kości goleniowe wołów, biorą do rąk dwa oszczepy, którymi uderzają o lód ku tyłowi. W ten sposób nogi ślizgają się ku przodowi po powierzchni. Posuwają się jak wiatr”. Inny historyk, Szwed Olaus Magnus, opisywał turnieje łyżwiarskie z początku XVI wieku, w których nagrodą były klejnoty, broń, a nawet konie. Przełom nastąpił w XVI wieku, kiedy jakaś złota rączka wyrzeźbiła łyżwy z drewna, wzmacniając je żelazem. Niestety, nie wiemy, gdzie to się dokładnie wydarzyło – o palmę pierwszeństwa walczą Niderlandy, Francja i Skandynawia.
Finezja czy szybkość
Sport ten miał wielu słynnych adeptów. Wiadomo, że łyżwiarstwo uprawiała szkocka dynastia Stuartów, jeździła Maria Antonina i markiza de Pompadour, wreszcie Napoleon I i III. Najlepiej ślizgał się car Piotr I, ponieważ nie używał łyżew, a jedynie podpierał się kijkami. Do historii przeszły jego mecze w grę podobną do hokeja (z krążkiem, ale bez łyżew). Władca ogrywał w pojedynkę całą drużynę złożoną ze służby. Podobno do zera.
Wielki krok, a raczej wielki ślizg, ludzkość zrobiła w XVIII wieku, zwanym Małą Epoką Lodowcową, kiedy do Europy zawitały wyjątkowo długie i mroźne zimy. Nie było szans, aby przemieszczać się łodzią. I to nie tylko w norweskich fiordach, ale też holenderskich kanałach. Wszystko na długie miesiące skuł lód. Dobre łyżwy stały się więc potrzebą chwili. W 1850 roku na stałe przytwierdzono je do butów. Patent wymyślił Amerykanin E.W. Bushnell z Filadelfii. Ciekawe, że w tym samym czasie pojawił się taniec na lodzie. Jest to zasługa baletmistrza Jacksona Hainesa. Ten pierwszy łyżwiarz figurowy skrócił troszkę płozę, co umożliwiło kręcenie piruetów.
Tymczasem jeśli ktoś chciał ścigać się na pierwszych mistrzostwach świata w Holandii w 1889 roku, zakładał panczeny (od nazwiska rosyjskiego konstruktora Michaiła Panczenowa), czyli łyżwy o długich płozach. Zawodnicy rywalizowali na dystansach 500, 1500, 5000 i 10 000 metrów. Natomiast przełom wieków zaowocował odkryciem ząbków na czubkach płóz, co bardzo ułatwiło jazdę figurową.
Filmowy lód
Pierwszym zadaszonym lodowiskiem pochwalić się mogą Ka- nadyjczycy – 1860 rok. Pierwsze sztuczne wybudowano w Londynie – 1876 rok. A pierwsze dla przyjaciół i rodziny (tak, takie też było) urządził bogaty producent cerat Eduard Engelmann w Wiedniu – 1871 rok. Pasję ojca podzielał syn Engelmann junior, który wybudował pierwsze sztuczne lodowisko pod chmurką – 1931 rok. Mniej więcej wtedy świat oszalał na punkcie łyżwiarstwa i zawodów. Niestety, o puchary nie mogły ścigać się panie, najwyżej jeździły pokazowo. Oficjalne zawody już bez dyskryminacji odbyły się w 1936 roku. Wielką championką była Polka Zofia Nehringowa.
Kiedy Polacy ślizgali się w Dolince Szwajcarskiej, Amerykanie wybierali się na słynne lodowisko przy Rockefeller Center. Od otwarcia w 1936 roku do dziś jest to niewątpliwie najsłynniejsza filmowa ślizgawka. W kadrze pokazuje się też zwykle bożonarodzeniową choinkę i złotą rzeźbę Paula Manshipa. Aby jeździć jak Richard Gere i Winona Ryder w filmie „Miłość w Nowym Jorku”, zapłacimy 27 dolarów i dodatkowo 12 za wypożyczenie łyżew. Odczekamy także w kolejce, bo na słynnym lodzie może się ślizgać nie więcej niż 150 osób jednocześnie.
Tekst: Beata Woźniak
Zdjęcia: Bridgeman/Fotochannels, Getty Images, Muzeum SPortu i Turystyki, NAC, Materiały Prasowe, Shutterstock, Wikimedia