Mieszkanie sentymentalne
Przy kominku, pokryta brązową flanelą, stoi berżera dziadka Mikołaja, który przyjechał do Belgii z Krakowa. Nicole nosi po nim imię.
Starszy, bardzo wysoki siwy pan przychodził z paczuszką w ręce. A w niej był sernik – ulubiony, wspaniały, puszysty, którego smak trudno jej odnaleźć w kraju, gdzie nie ma białego sera. Dziadek przestał przychodzić, gdy Nicole miała pięć lat. Z domu rodzinnego pamięta kilka pięknych przedmiotów, o których mówiło się, że są po dziadku Mikołaju. Może dlatego postanowiła zostać dekoratorem wnętrz.
– Na drugim roku architektury wnętrz zaczęłam patrzeć na przedmioty, antyki, meble innymi oczami. Każdy gwóźdź, ćwiek, splot tkaniny, rodzaj patyny mówiły do mnie jasnym językiem o historii przedmiotu – wspomina Nicole. – Nie można pozwolić na to, aby w starych domach wszystko wymieniać na nowe – podkreśla. – Ginie wtedy tyle wspaniałych rzeczy, które wystarczyłoby tylko umyć i wyczyścić.