Magiczne lustra
Wszystko zaczęło się od dziadka Ernesta, który studiował rzeźbę, był wielkim estetą i nauczył wnuki rozumieć sztukę.
– W latach 40. dziadek założył we Florencji pracownię ramiarską. Od dzieciństwa przesiadywaliśmy w warsztacie, obserwując, jak dłutkiem wycina roślinne ornamenty, szlifuje drewno pumeksem, nanosi kilka razy podkłady i kleje, a potem tak przygotowaną ramę pozłaca i poleruje – wspominają Barbara i Luca Spini. – To niesamowite, jak na podstawie rysunku potrafił zrobić płaskorzeźbę. Coś płaskiego nabierało nagle trójwymiarowości.
Kiedy do rodzinnego interesu włączył się syn Ernesta, Sergio, o florenckich rzemieślnikach usłyszał świat. Ramy Spinich szybko podbiły Francję i Anglię. A mała pracownia na przedmieściach Florencji stała się prawdziwym artystycznym atelier. W latach 80. schedę po dziadku przejęli Barbara i Luca. Są trzecim pokoleniem rodu Spinich, które ma artystyczne wykształcenie. Od niedawna w rodzinnej manufakturze robią też meble: konsole, komody i stoliki nocne. Ale ich największą miłością pozostają ramy do obrazów i luster.
– Jesteśmy rodowitymi florentczykami, więc najbardziej lubimy ramy w stylu toskańskim, bogato zdobione, robione z jubilerską precyzją – mówi Luca. – Do najsłynniejszych należą te wykonane techniką pietra dura, wyłożone mozaiką. To w Toskanii po raz pierwszy zrobiono ramy w kształcie tondo, czyli okręgu.
Z reguły rzeźbiono je w drewnie orzechowym i bogato zdobiono: festonami, girlandami, roślinnymi wiciami – tłumaczy. Ale Spini nie są niewolnikami jednego stylu. Zrobią i ramę holenderską (głęboką, z ciemnego drewna), i klasycystyczną (surową, prostą, z marmuru, szylkretu lub złoconego brązu), i biedermeierowską (prostokątną, z drewna mahoniowego, z ciemnymi kwadratami w narożnikach).
Czasem trafiają się im szalone zlecenia. Jakiś czas temu dostali zamówienie na ponaddwumetrową ramę do lustra. – Robiliśmy ją według rysunków dziadka – opowiada Barbara. – Miała być prostokątna z ozdobnym zwieńczeniem. Wyglądała jak antyczny portal. Gdy projektują, najczęściej korzystają z XVIII- i XIX-wiecznych archiwów. Ramy pokrywają płatkami złota i srebra albo malują na biało. Ale zdarza im się odejść od tradycji i przygotować projekty supernowoczesne, o zabawnych kształtach, jak rozpryskująca się kropla wody albo łezka.
Tekst: Monika Utnik-Strugała
Fotografie: Decodore, Spini