Luksus, wyobraźnia i wygoda
Samuele Mazza słynie z ekstrawaganckich pomysłów, a Alessandro La Spada dba o porządne, rzemieślnicze wykończenie. Są jak ogień i woda, ale w pracy zgadzają się we wszystkim.
Spotkali się w firmie Ipe Cavalli i razem stworzyli dla niej kolekcję sof, stołów, witryn. Nazwali ją Visionnaire. Wybór projektantów nie był przypadkowy, bo styl ich pracy oddaje charakter włoskiej marki. Ipe Cavalli początkowo produkowała siedzenia do lancii i choć dziś słynie z ekskluzywnych kanap i szezlongów, nadal stawia na funkcjonalność, ergonomię oraz kształt mebli – muszą być do bólu praktyczne. Na taki efekt pracują projektanci – ekstrawagancki Samuele Mazza i pragmatyczny Alessandro La Spada.
Samuele z wykształcenia jest stylistą mody. Wydał w swoim życiu niejedną książkę o historii ubioru, organizował wystawy okularów, a nawet biustonoszy. Jest zapalonym kolekcjonerem butów Vivienne Westwood i Yvesa Saint-Laurenta. Uwielbia złote rybki – zaprojektował dla nich akwaria w formie przezroczystych umywalek. A w domu zafundował sobie niebieską fluorescencyjną kanapę. Ciągle w ruchu. Mężczyzna wylewny, bardzo medialny (udzielał wywiadów dla CNN i Financial Timesa), ciekawy świata, zmienny, ekspresyjny i czasem bezczelny. Jak na Sycylijczyka przystało.
Przy nim Alessandro to anioł – opanowany, wyważony, skromny i pedantyczny. Jedyna jego wada to oszczędność w słowach. Mówi, że jest projektantem z zacięciem rzemieślniczym, bo nad przepych i dekoracyjność przedkłada rzetelną konstrukcję i solidne wykończenie. Lubi zabawę symbolami. Przykład?
Inspirowany grecką mitologią fotel „Mit Europy”, który przypomina byka. Motto Alessandra brzmi: „Projektować i uczyć się”. Stale chce się doskonalić i choć jest uznanym konsultantem w mediolańskim instytucie designu, uważa, że jeszcze niewiele wie.
„Corriere della Sera” – jeden z czołowych włoskich dzienników – nazwał Samuele'a profetą stylu emocjonalnego, natomiast sposób projektowania Alessandra krytycy oceniają jako silny, stanowczy, mocny. Sycylijczyk jest ekscentryczny i nieprzewidywalny, a jego kolega – solenny i od lat wierny swoim zasadom. Sycylijczyk i anioł.
Jak udaje się im razem pracować? Wbrew pozorom, jest to zgodny duet. Bieg projektowi zwykle nadaje Mazza. Lubi eksperymentować, łączyć różne dziedziny – kino, fotografię, modę. Jego wnętrza często przypominają scenografie filmowe. Może dlatego nie potrafią oprzeć się im takie gwiazdy, jak Goerge Clooney czy Lenny Kravitz.
Dwaj Włosi projektują dla ludzi show-biznesu, z pełnymi portfelami. A jak sami chcieliby mieszkać? Samuele nie ma wątpliwości: – Mój idealny dom wyobrażam sobie jak podróż w czasie, przypominanie raz ujrzanych miejsc, ożywianie dawnych wspomnień – mówi. – Ale przede wszystkim dom jest jak ubranie, które nosisz.
Jak ubranie musi być co jakiś czas zmieniany, dostosowywany do aktualnych mód, nastrojów, humorów mieszkańców. Dla mnie dom to miejsce rozrywki, które stworzone jest po to, by je często przekształcać – tłumaczy projektant. Mimo wszystko kilka elementów statycznych musi się w takim domu znaleźć. Pole do popisu ma więc La Spada i jego stonowany, wyciszony styl, w którym prym wiodą prostota, oszczędność, klasyczne kształty i tradycyjne materiały. Efekt?
Trochę tradycji i awangardy jednocześnie, tak idealnie splecionych, jakby wyszły spod ręki jednego autora. Obok pałacowych kryształowych żyrandoli są abażury z doczepionymi plastikowymi jaskółkami. Pod prostym hamakiem jest dywan w kształcie motyla. Przy eleganckiej kanapie stolik z blatem pokrytym mchem.
Jeśli już ma być gabinetowy fotel, to z nienaturalnie wysokim oparciem, a jak surowa w formie konsola – to pokryta mieniącą się złotą folią. Jeśli już znajdzie się miejsce na tradycyjny szezlong, musi być w nim ukryta niespodzianka – np. ekran na długim wysięgniku.
Już wkrótce włoski duet pokaże nową kolekcję inspirowaną muzyką.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: Ipe Cavalli