Hacjenda ze szkła, kamienia i cedru. Olśniewająca. Ale najbardziej niezwykłe jest to, co za oknem – ocean i zakochane wieloryby.
Wszyscy, którzy z tym domem mieli bądź mają coś wspólnego, są bardzo zadowoleni. Właściciele, bo warto było zaufać architektom. Architekci, bo idealnie trafili w gusta właścicieli. Goście, którzy tłumnie tu przybywają, bo wakacje nad Atlantykiem w Urugwaju są niczym raj na ziemi.
To miejsce musi mieć dobrą energię. Gigantyczny dom – 900 metrów – powstał w niecałe pół roku, a wszystko poszło jak z płatka. – Spotkaliśmy się w styczniu. W maju ruszyła budowa, a pod koniec grudnia właściciele się już wprowadzali – tłumaczy architekt Martín Gómez, który razem z kolegą po fachu – Gonzalezem Veloso zaprojektował giganta z drewna lapacho. Pięć przytulonych do siebie budynków, które tworzą patio, z zadaszonym tarasem i basenem, zwróconych jest w stronę oceanu.
Większość domów w okolicy – w Punta del Este, malowniczej uzdrowiskowej miejscowości zwanej Perłą Południa – to letniska. Należą przede wszystkim do cudzoziemców, Europejczyków, których jak magnes przyciąga cudna pogoda, piaszczyste plaże i tanie życie. Gómez i Veloso mieli jednak trochę inne zadanie. Musieli zaprojektować posiadłość dla argentyńskiej rodziny z dwójką dzieci i rzeszą przyjaciół. I nie na wakacje, ale na stałe.
To, co powstało, jest imponujące nie tylko ze względu na wielkość, ale i materiały. Czego tu nie ma: cedr obok betonu na ścianach, stal w kuchni, aluminiowe ramy w oknach, skórzane meble, kominki i ścianki z szarego granitu, kararyjski marmur na kuchennym blacie, kryształowe i rattanowe żyrandole. Francuskie stoły i krzesła, hiszpańskie fotele, tureckie otomany, chińskie szafeczki. Pięć sypialni z łazienkami i kominkami. Pokój kino. Pokój zabaw. I jeszcze basen z jacuzzi, zaledwie kilka metrów od oceanu.
Choć architekci mieli niełatwe zadanie i ręce pełne roboty, o pracy w Punta del Este mówią krótko: świetna zabawa. – Wyśmienici klienci. Tylko takich sobie życzymy – żartują.
Ale to wcale nie z budową domu są związane ich najlepsze wspomnienia. – Mieliśmy okazję zobaczyć coś, co większość może oglądać tylko w telewizji. We wrześniu i w październiku w pobliże Punta del Este przypłynęły setki wielorybów na tarło. To był niesamowity widok. Olbrzymy tańczyły w wodzie i śpiewały miłosne pieśni – opowiada Martín Gómez.
Tekst: Marina Obarrio/Narratives
Tłumaczenie: Katarzyna Sadłowska
Zdjęcia: Ezequiel Escalante & Alejandro Mezza/Narratives