W tym katalońskim domu mniej znaczy więcej.

Kiedy ma się za oknem takie widoki, do szczęścia nie potrzeba wiele więcej – żadnych ekstrawaganckich mebli i szalonych kolorów.

Pilar Libano siedziała w swoim biurze, gdy zadzwoniła do niej koleżanka: – Proszę, znajdź dla mnie chwilę. Miguel i ja chcemy kupić dom w górach, to jest wielka okazja, ale trzeba będzie zrobić kompletny remont, a kto jak nie ty mógłby nam pomóc. No cóż, przyjaciołom się nie odmawia – choć znana barcelońska dizajnerka już nawet weekendy spędza na projektowaniu, obiecała, że pomoże.

Parterowy dom (na planie litery T) malowniczo położony w regionie Cerdanya (Katalonia, tuż przy granicy francuskiej), z widokiem na góry, od razu spodobał się Pilar. A gdy usłyszała, o czym marzy przyjaciółka, wiedziała, że tym razem praca będzie czystą przyjemnością: – Chcemy wygodnego schronienia na zimę i na wakcje, z ogromnym pokojem dziennym i kuchnią, bo w nich spędza się najwięcej czasu. W stylu okolicznych domów, z mnóstwem łupka i drewna, ale, broń Boże, nie rustykalnego!

No i mają, co chcieli: jest jasno i to nie tylko za sprawą ogromnych okien. Projektantka rozbieliła, co się dało, stare drewniane podłogi, ściany, wstawiła wyłącznie jasne meble, zostawiła jedynie ciemne, oryginalne belki na suficie. Jest przytulnie, choć nowocześnie, a to dzięki materiałom (proste kanapy, ale obite ciepłym sztruksem, aksamitem, lnem nie sprawiają już wrażenia chłodnego mebla, do tego wełniane poduchy) i kolorom (wystarczy, że oszczędne szafki kuchenne Pilar pomalowała na kolor delikatnej „zieleni mchu” i już jest inaczej niż w laboratorium).

Choć znajdziemy tu klasyki dizajnu (jak krzesła DR. NO Philippe’a Starcka w jadalni), nie ma nic ekscentrycznego, wszystko skromne, proste i niewyzywające. Zgodnie z zasadą: mniej znaczy więcej, zasadą świętą dla Katalończyków. Bo czego chcieć, gdy ma się za oknem takie widoki!

Tekst i stylizacja: Daniela Cavestany, bydaniela@me.com
Tłumaczenie: Krystyna Kopytko
Fotografie: Jordi Canosa 

reklama