Historia suszarki

Bez nich naszymi włosami rządziły przypadek i wiatr. Porządek na głowie zrobiło dopiero skrzyżowanie odkurzacza z mikserem. Ale zanim do tego doszło, w historię zaplątały się polskie wątki.


Alexandre Godefoy nie mógł narzekać na brak popularności. W swoim paryskim salonie zawsze miał komplet klientek. Ale jedna rzecz spędzała mu sen z powiek – czas układania fryzury.
Idolką pań była wówczas cesarzowa Austrii – Elżbieta, pieszczotliwie zwana Sissi, która miała burzę loków sięgających pasa. Po Wiedniu krążyły nawet plotki o sztabie służących i fryzjerów, którzy próbowali nad nimi zapanować. Podobno zajmowało im to cały dzień. A nieuważni dostawali po łapach lusterkiem.

Fryzjer wynalazcą

Poświęcić tyle czasu jednej damie? Na to Alexandre nie mógł sobie pozwolić. Zastanawiał się, jak przynajmniej skrócić czas suszenia. Na słońce i wiatr nie zawsze przecież mógł liczyć. Fryzjer słyszał co prawda o metodzie nawiewania na włosy spalin, ale obawiał się o życie klientek. A i zapach nie był najprzyjemniejszy. Zabrał się więc za majsterkowanie i w 1890 roku wymyślił prasuszarkę. Była duża i ciężka, lecz od czasu do czasu nawet działała. Do zakładu ciągnęły pielgrzymki pań ciekawych maszyny, która poprawia urodę. Tymczasem fryzura a la Sissi ustąpiła długim, ale rozwianym włosom. Suszarka z prawdziwego zdarzenia stała się więc potrzebą chwili.

Odkurzacz do loków

Problemem zajął się Michał Doliwo-Dobrowolski, pół Polak, pół Rosjanin, który miał już na koncie sporo elektrycznych wynalazków. Był też głównym inżynierem niemieckich zakładów AEG. W 1899 roku wymyślił urządzenie, które na głowę biło nieśmiałe próby paryskiego fryzjera. Maszynerię nazwał romantycznie Fön, co znaczy ciepły górski wiatr. Jednak pierwsze naprawdę skuteczne suszarki powstały za oceanem. Były dziełem przypadku.

Na początku XX wieku elektryczne urządzenia mnożyły się jak grzyby po deszczu, a każdemu przypisywano dodatkowe funkcje. Tak było z maszyną nazwaną Pneumatic Cleaner (elektryczna miotła). Reklamowała ją dama, która nie odkurzała, ale suszyła włosy! Wszystko wyjaśniał podpis: „Szkoda ciepłego powietrza”. Zapewne sporo pań skorzystało z rady, bo Pneumatic Cleaner sprzedawał się doskonale.

Zabawna reklama dała do myślenia inżynierom. Dlaczego nie zrobić po prostu suszarki? Pomysł był, lecz brakowało silnika, który dałby się zamknąć w poręcznej formie. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w zakładach Racine Universal Motor Company (tam, gdzie powstał odkurzacz) trwały właśnie prace nad mikserem z silnikiem o małej mocy. Pożeniono więc dwa urządzenia i w 1920 roku pojawiła się suszarka Race. W tym samym roku na świat przyszedł Cyclone.

Kaczy kuper

Pierwsze suszarki ważyły około dwóch kilogramów, więc suszenie włosów było ciężką fizyczną pracą. Dlatego sprzedawano je z podstawkami.

Piękniały też z roku na rok. Udoskonalona Race (z numerkiem 65) wyglądała już naprawdę elegancko. Przypominała chromowany mikrofon, a pakowano ją w ładne pudełko. Była takim... elektrycznym cacuszkiem. Ale cacuszko nie zawsze działało jak należy – zdarzały się przypadki przegrzania, a co gorsza – porażenia prądem! Panie przekonały się też, że reklamy nie zawsze mówią prawdę. Za wiele obiecującą nazwą „Cyklon” kryła się moc 100 watów. Czy to dużo? Dzisiejsze suszarki mają ich 2000.

Na szczęście w latach 20. na arenę dziejów wkroczył kolejny fryzjer, Polak Antoni Cierplikowski, który definitywnie ściął paniom włosy, zostawiając grzywkę. Suszarka, pomimo wad, znakomicie przyspieszała układanie modnego wtedy „pazia” albo „uderzenia wiatru” (włosy zaczesane do przodu).

Lata 50. to czasy Marilyn Monroe ze starannie podtapirowanymi i podniesionymi do góry fryzurami. Wymagały one jednak sporo zachodu – włosy trzeba było nawinąć na wałki i mocno wysuszyć. Dlatego w salonach fryzjerskich stanęły suszarki z czaszami. Owszem, były głośne i uniemożliwiały plotkowanie, ale coś za coś. Od 1951 roku z plastikowego kaptura podłączonego rurą do suszarki można już było korzystać w domu. Urządzenie znalazło się w katalogu ówczesnej największej firmy wysyłkowej w Stanach, Sears, Roebuck & Company. Katalog był dla Amerykanek jak Biblia.

W chwilę potem za sprawą Brigitte Bardot panie znowu wróciły do długich włosów. Za suszarki chwycili też panowie. Bez gorącego powiewu powietrza nie dało rady zrobić chociażby „kaczego kupra”, jaki nosił Elvis.

Końcówka ma znaczenie

Suszarka działa w prosty sposób. Silniczek wprawia w ruch wentylator, a ten kieruje powietrze na jakiś rozgrzany element. Na początku był to nie najlepiej wymyślony drucik. Jeśli nieopatrznie wplątały się w niego włosy, mogły nawet spłonąć! Dzisiaj suszarki mają niezawodne silniki i ceramiczne płytki. Dzięki temu nagrzewają się w moment. Od dobrych pięćdziesięciu lat są też lżejsze, bo plastikowe.

Przybyło im również funkcji. Na przykład „zimne powietrze”, dzięki któremu włosy postawimy, poza tym nie będą się elektryzowały i zachowają blask. Panie walczące o puszystość użyją dyfuzora, a fryzurkę, która wygląda, jakbyśmy stali tyłem do huraganu, pomoże zrobić koncentrator z wąskim i silnym strumieniem powietrza. Są wreszcie urządzenia składane, idealne w podróży, a nawet wysadzane kryształami Swarovskiego.

Problemy Mela GIbsona

Miłośniczki komedii romantycznych zapewne pamiętają film „Czego pragną kobiety” i scenę, w której Nick Marshall (świetna kreacja Mela Gibsona) wpada do napełnionej wodą wanny, a za nim... suszarka. Porażony prądem zaczyna słyszeć myśli kobiet. Oczywiście nie doszłoby do tego, gdyby Mel miał nowy sprzęt! Dzisiaj, zgodnie z amerykańskim prawem, przed takimi wypadkami chroni specjalne zabezpieczenie. „Ziemnozwarciowy przerywacz obwodu”, choć ma przerażającą nazwę, uratował niejedną piękność, która podczas kąpieli układała włosy. W 1991 roku, kiedy go wprowadzono, tylko cztery osoby zginęły „z rąk” suszarki. W połowie XX wieku były ich setki.

Tekst: Beata Woźniak
Zdjęcia: materiały prasowe AEG, Zygmunt Frenkiel/Narodowe Archiwum Cyfrowe, Corbis/Fotochannels, Imagno/Forum, Mary Evans Picture Library/Forum, Shutterstock, Mary Evans/East News, Polfilm/East News, Rex/East News, Bridgemanart/Fotochannels, Interfoto/Forum, Getty Images/FPM, Narodowe Archiwum Cyfrowe, Wikipedia

reklama