Jak się robi dom po włosku

Rezydencje

Można się tu poczuć jak w toskańskiej rezydencji, która należy do rodziny od kilkunastu pokoleń. Wszystko  dzięki zieleni otaczającej gęstym parkiem dom: ponaddwustuletnim dębom, rozłożystym lipom, bukom,  brzozom i grabom.

POMYSŁ. – Jesteśmy zafascynowani Włochami  – mówią właściciele. – Ich historią, kulturą, sztuką, jedzeniem. Chcieliśmy mieć taką willę jak te, które odwiedzaliśmy podczas naszych śródziemnomorskich podróży.

Mają pokaźną kolekcję klasycznych włoskich mebli. Luksusowe kanapy czy rzeźbione łoża potrzebują przestrzeni, żeby zabłysnąć. – Przez dwa lata szukaliśmy  dla nich miejsca. Ile było wyjazdów, zanim znaleźliśmy tę posiadłość! Oczywiście wyglądała całkiem inaczej. Nie wynajęli jednak architekta, wszystkie zmiany zaplanowali sami. Z dawnego domu zostały tylko mury. Wymienili okna, poburzyli ściany, dodali wysokości  i przestrzeni.

URZĄDZANIE DOMU. Postawili na kolor. – Polacy się go obawiają, a Włosi nie. Mocne, intensywne barwy nie są niczym nadzwyczajnym nawet w klasycznych rezydencjach – tłumaczą. – Przykładów nie trzeba daleko szukać, wystarczy popatrzeć, jak południowcy się ubierają. U nas jest szaro, a tam ulica mieni się kolorami. Mężczyźni też noszą żółcie czy amaranty.

Oboje lubią renesansowe, intensywne odcienie różu, czerwieni, purpury. – To królewskie barwy, dla ludzi dynamicznych, kreatywnych. Potrzebujemy ich do życia, dają nam moc – mówią. – Nie ma się czego bać. Czerwień to życie.

MEBLE. Niemal wyłącznie włoskie rodzinne manufaktury. Kanapy Colombo Stile, bufety Selvy, sypialnia Turri, a także meble Giorgio Collection. Wśród nich rodzynek – Christopher Guy, Anglik projektujący  dla Savoya czy transatlantyku Queen Mary 2. Finezyjne kształty, rękodzieło z najwyższej półki, forniry i intarsje układane przez ebenistów XVIII-wiecznymi technikami. Stoły i krzesła kupione w Patt Mebel to Theodore Alexander. Firma jako jedyna na świecie produkuje repliki mebli z rodzinnej posiadłości Lady Diany Spencer  w Althorp. Do tego oświetlenie Baccarat i Sigma.

OGRÓD. Widzą go z salonu, tarasu, sypialni.  W końcu to 12 hektarów zieleni. – Takich kolorów,  jakie miały tego lata nasze rododendrony, peonie czy hortensje, nawet Włosi mogą nam pozazdrościć – mówi  z dumą pani domu. – Uwielbiam te kwiaty, sama dobierałam odcienie, żeby układały się na tle zieleni jak  wielki, żywy obraz. Podziwiamy go, siedząc na tarasie niczym w teatrze.

Co ciekawe, wszystkie krzewy pochodzą z polskich hodowli. – Trudno w naszym klimacie utrzymać rośliny przywiezione z Belgii czy Holandii, przyzwyczajone  do ciepła i nawozów, których u nas po prostu nie ma. Wystarczy jeden przymrozek i zaraz po nich – dodaje gospodarz.

Skusili się jednak na ogrodniczy eksperyment i zasadzili delikatne platany. Jest z nimi wprawdzie trochę zabawy wiosną, bo pozbawione grubej kory łaciate pnie są wrażliwe na skoki temperatury, ale żadne polskie drzewa nie zrobią takiej włoskiej atmosfery jak one.

Tekst: Joanna Halena
Stylizacja: Katarzyna Sawicka
Dom urządziła firma Patt Mebel.

reklama