Z szarymi mieszkaniami już tak jest, że nie chce się z nich wychodzić. Ten kolor musi mieć moc.
Tę historię można by opowiedzieć w stylu mistrza kryminału – Raymonda Chandlera. W biurze pracowni „projekt i...” pojawiła się klientka. Jak tu trafiła? Raczej nie z polecenia, najpewniej znalazła stronę w internecie.
Stylowo i gustownie, ale stonowanie
Sylwia Liana śmieje się, że strona to pierwszy egzamin dla projektanta – jeśli klient przez nią przebrnie, to do współpracy droga niedaleka. Potem czas na egzamin drugi, czyli spotkanie – rzut oka i architekt już wie, jaki gust ma klient i czego można się po nim spodziewać. Tym razem – by trzymać się chandlerowskiej narracji – w drzwiach stanęła osoba elegancka, ubrana stylowo i gustownie, ale stonowanie. Widać było, że lubi naturalne materiały. Sprawę przedstawiła krótko: stumetrowe mieszkanie w starej krakowskiej kamienicy ma być przeznaczone na wynajem. Styl: połączenie tradycji z nowoczesnymi elementami.
Szarości mają moc
Sylwia mówi, że lubi estetykę loftów i nie przepada za wydumaną stylizacją. W krakowskim mieszkaniu połączyła więc prostotę, naturalne materiały z drobnymi elementami industrialnymi. We wnętrzu dominują różne odcienie szarości, ulubionego koloru projektantki. – Zazwyczaj malujemy przedpokój na nieco ciemniejszy odcień, by w pokoju uzyskać wrażenie większej przestrzeni. Tutaj jaśniej jest w sypialni i w kuchni, żeby łatwiej się było obudzić. W kilku odsłonach pojawił się również dąb: bielony, lakierowany, a nawet zjedzony przez korniki.
Dawne rzemiosło w nowoczesnej aranżacji
Co do tego ostatniego – Sylwię fascynuje po prostu dawne rzemiosło. – To skarbnica pomysłów i oryginalnych technik. Takich przedmiotów nie zobaczymy w żadnym magazynie wnętrzarskim – opowiada. Dlatego nieustannie wyszukuje specjalistów (stolarzy, krawcowe, ślusarzy) i zupełnie na poważnie narzeka, że „rzemieślnicy jej wymierają”. Ma jednego stolarza, który robi rzeczy „porządne”: gładkie meble i zabudowy. I drugiego, u którego zamawia rozwiązania nietypowe, ze ściśle wyznaczoną ilością dziur czy sęków. Stojąca w kuchni wyspa-stolik to właśnie jego dzieło.
W sypialni wąskim przejściem mija się zabudowane szafy, by za chwilę trafić na drewniany podest, na którym leży materac. Sylwia nie miała w planach takiego łóżka, ale wyprosiła je klientka, gdy podobne zauważyła na stronie pracowni. Teraz projektantka żartuje, że takie sypialniane podesty staną się chyba jej znakiem firmowym.
W kuchni zamontowała na blacie dużą szafkę, by ukryć ciężki sprzęt. Drewniane drzwi do łazienki ze skoblem udają szafę. Większość mebli, prócz tapicerowanych, zaprojektowała sama. Jej autorstwa są także lampy w salonie nad kanapą i w holu na ścianie (zrobiła je pracownia drewniano.com).– To kawałki blachy kwaszonej i żarówka – mówi Sylwia. Drobny ukłon w stronę industrialnych fascynacji. Wbrew pozorom świetnie pasują do krakowskiej kamienicy – podkreślają jej wiek i elegancję.
Tekst: Stanisław Gieżyński
Stylizacja i zdjęcia: Aneta Tryczyńska
Projektantka: Sylwia Liana