Jest dziennikarzem, podróżnikiem, tłumaczem – literatura to największa pasja Jacka. – Oczywiście nie mieszkam kątem u moich książek, dom był projektowany dla mnie – mówi. – Ale są jedyną rzeczą, którą tak naprawdę lubię mieć.
Dom dla książek
Uwielbia Berlin, zwiedzanie Europy śladami starożytnych Rzymian (jest filologiem klasycznym), sycylijską kuchnię, przede wszystkim jednak szelest kartek, zapach farby drukarskiej. – Przegląd prasy mogę robić w internecie, muzykę mam w komputerze – mówi – ale nigdy nie czytałbym tak książek. To z myślą o nich przebudował mieszkanie we wrocławskiej kamienicy.
Ile tomów zgromadził? Nie wie dokładnie, ale pewnie z kilkanaście tysięcy. Gdy je pakował na czas remontu, wyszło kilkaset paczek. Zajęły cały strych kamienicy. Dom-bibliotekę pomogły urządzić architektka Joanna Maksymiak-Grabowska i projektantka Magdalena Gołębiowska.
Antresola z biblioteką
Joanna: – Taki klient to marzenie. Po pierwsze, jeden człowiek na prawie 90 metrach. Po drugie, pokazałam kilka pomysłów, a on bez wahania wybrał najbardziej odważny. Ściany poszły więc w ruch. Przed rewolucją mieszkanie składało się z ośmiu pomieszczeń, sztucznie stworzonych po wojnie. Pozmienialiśmy wszystko. Księgozbiór miał zająć antresolę, ale szybko przestał się mieścić.
Magda: – Potrzebna była kolejna przebudowa. Myśleliśmy o kosmetycznych poprawkach, a skończyło się na kapitalnym remoncie. Wtedy dołączyłam do ekipy, dobierałam tkaniny, kolory, lampy.
Jacek: – Lubię przestrzeń, chciałem na tyle dużą bibliotekę, żeby książki nie stały w rzędach. Mieszkanie jest wysokie, więc mógł powstać mebel piętrowy. Projektantki w mig podchwyciły moje ekscentryczne pomysły: mam garderobę obitą lnem i kuchnię ukrytą w drewnianym kubiku.
Czerwona kanapa Tomka Rygalika
Magda: – Nie wszystko z nami konsultował. Czerwoną kanapę po prostu sam kupił. Trzeba przyznać, że ładnie nawiązuje do ściany w przedpokoju. Choć mnie nieco onieśmiela i zawsze wybieram tę drugą, szarą. Czerwona jest jak pomnik, nazywa się zresztą Chopin.
Jacek: – To projekt Tomka Rygalika dla polskiej firmy Com40. Cieszę się, że Polacy robią takie fajne rzeczy. Oprócz książek lubię dobry dizajn.
Wolna przestrzeń zamiast pokoi
Raz uwolnionej przestrzeni nie chcieli już dzielić bardziej, niż było to konieczne. Jacek ma więc olbrzymi salon z książkami w roli głównej i ukrytą przed gośćmi sypialnię z łazienką. Używając literackiego języka, można by jego mieszkanie porównać z powieścią szkatułkową.
Joanna: – Najlepiej widać to w łazience, gdzie ściany zastąpiły szklane tafle, które robią wrażenie tajemniczej głębi. Jacek: – Widok jest intrygujący, bo mamy tu kilka perspektyw. Wrażenie podkreśla tapeta zrobiona ze zdjęcia.
Magda: – W dzisiejszych czasach wystarczy dobry fotograf, a można zdziałać cuda. Postanowiliśmy wprowadzić do mieszkania trochę lokalnego kolorytu i do akcji wkroczył mąż Joanny, grafik i fotograf. Zrobił zdjęcia wrocławskiej ulicy Mierniczej, odpowiednio skadrował i wydrukował w wielkim formacie.
Sypialnia (na razie) bez książek
Joanna: – Miernicza to skansen XIX wieku. Od czasów wojny nie zmieniła się ani na jotę. Dlatego ciągle kręcą się tu filmowcy. Ostatnio robili ujęcia do „St. James Place” Spielberga i „Miasta 44” Komasy.
Na razie jedyne miejsce bez książek to sypialnia. Piramidy z kolejnych zdobytych tomów zaczynają już jednak zajmować podłogę. I Joanna, i Magda nie mają wątpliwości: – Księgozbiór rozrasta się w takim tempie, że wkrótce będziemy musiały zaprojektować kolejną bibliotekę.
Kontakt do projektantek: Joanna Maksymiak-Grabowska, jjarchitekci@poczta.fm, Magdalena Gołębiowska, a.koncepcja@gmail.com
Tekst: Joanna Halena
Zdjęcia i stylizacja: Małgorzata Góra