Patricia, właścicielka tego domu, może godzinami siedzieć w fotelu i gapić się w okno. Na zachody słońca, na cienie chmur wędrujące po górach. Gdy spada śnieg, jest jeszcze piękniej.
Patricia na co dzień mieszka w Barcelonie, ale kiedy ma się trójkę dzieci i fioła na punkcie nart, trzeba postawić dom w Pirenejach. Początkowo myślała o czymś niewielkim, na weekendowe wypady, ale kiedy znalazła działkę na zboczu wzgórza w Cardenaya, wyobraźnia zaczęła pracować. I podsuwać coraz to nowe obrazy: a to olbrzymich okien, a to stołu na tarasie, podwieszanego kominka, kuchni z wyspą i wanny z widokiem.
Wiedziała również, że tradycyjna górska architektura jest nie dla niej. O swoich marzeniach opowiedziała Damianowi Ribasowi, architektowi, który z ojcem prowadzi znaną hiszpańską pracownię. Zaprojektowali około tysiąca budynków, od stadionu, przez biurowce, po luksusowe nadmorskie rezydencje. Specjalizują się w domach nowoczesnych, ale z duszą, wykorzystują naturalne materiały, słyną z zabawy światłem i cieniem.
Dla Patricii stworzyli luksusową stodołę, lecz z panoramicznymi oknami, które ciągną się przez salon, jadalnię i kuchnię. Elewację i tarasy obłożyli popularnym w okolicy srebrzystoszarym kamieniem. Dorzucili trochę drewna, ale pomalowanego na biało. Najbardziej jednak są dumni ze światła zalewającego dom, romantycznych cieni, które rzucają dach nad tarasem i uskoki na ścianach.
{google_adsense}
Urządzaniem zajęła się już sama pani domu, Damian pomógł jej tylko dobrać kolory. Postawili na biel ścian i sufitów (miało być przecież nowocześnie), drewniane podłogi w pokojach i łazienkach, które ociepliły wnętrze, wygodny czarny łupek w kuchni.
Do salonu Patricia wybrała obite białym płótnem kanapy i fotele, w tartaku wypatrzyła pieńki idealnie nadające się na stoliki. Zaprojektowała też stół do jadalni – na stalowym kubiku ułożyła grubą dechę. Do tego ustawiła wiekowe fotele, rzeźbioną ławkę i thonetowskie krzesła – wszystko rodzinne pamiątki.
Białe są też kuchenne meble, oczywiście z mnóstwem szafek, wyspą i dużą spiżarnią. Znajomi pukali się w głowę, po co jej taka kuchnia, i to z luksusowym sprzętem Gaggenau, skoro przyjeżdża tu tylko na weekendy. Tymczasem rodzina zadomowiła się w górach, spędza tu właściwie wszystkie dni, kiedy dzieci nie chodzą do szkoły, i gotuje na potęgę, często też wpadają znajomi.
Teraz wszyscy niecierpliwie czekają na śnieg. Blisko stąd do Mastelli czy La Moliny ze świetnie przygotowanymi trasami, można także wyskoczyć do Andory. Albo wybrać biegówki. Jeśli ze śniegiem jest krucho, Patricia zabiera dzieci na wędrówki po górach albo na przejażdżkę rowerami po okolicy, nad rzeką Segre. Wszyscy uwielbiają podglądać ptaki w parku narodowym del Cadí-Moixeró. Kto by pomyślał, iż jeszcze niedawno Patricii wydawało się, że nie może żyć bez Barcelony.
opracowanie: Beata Woźniak
stylizacja: Gaby Conde/RBA Images
zdjęcia: Carlos Muntadas/RBA Images