To mieszkanie urządziły kolor, sztuka i dizajnerskie detale. Stara kamienica w sercu Słowenii jest dla nich tłem idealnym.
Żeby dotrzeć do Špeli i Alesza, czeka nas uroczy spacer uliczkami Lublany, stolicy Słowenii. W tym mieście, wielkości mniej więcej Gdyni, co i rusz natrafiamy na nastrojowe zakątki i domy. Nic dziwnego, w końcu Lublana ma historię sięgającą, bagatela, 4000 lat! Pełno tu gotyckich katedr, barokowych pałaców i secesyjnych kamienic.
W jednej z nich, w samym centrum, mieszka para architektów, do których często wpadają przyjaciele z Polski. Ale na tym polskie akcenty się nie kończą, bo w okolicy niegdyś pomieszkiwali nasi znani rodacy, między innymi ukochany przez Słoweńców etnograf Emil Korytko (ten gorący zwolennik słoweńskiej niepodległości i kultury, który zebrał i spisał tamtejsze ludowe pieśni, ma nawet swoją ulicę).
Jeszcze niedawno Špela i Aleš mieszkali w kompletnie białym mieszkaniu, zmiana mogła być więc tylko jedna: pojawił się kolor. – Tym razem zabawiliśmy się kontrastami: dużo bieli, czerni, bursztynu i złota, ale w ciekawych kombinacjach. W salonie i jadalni jest więcej jasnych barw, ponieważ okna wychodzą na północ, więc brakuje tu światła. Mimo to wszędzie widać nasze ulubione, czarne akcenty – mówią właściciele. Obok koloru atutem wnętrza są dizajnerskie meble. Ale w końcu kto, jeśli nie projektanci, ma stawiać na dobre wzory?
W salonie stoją kultowe krzesła Rex autorstwa Niko Kralja. To najważniejszy słoweński dizajner, jest jak Charles Eames dla Amerykanów. Słoweńcy mają mnóstwo okazji, by wypróbować jego siedziska, bo są wszędzie: w przedszkolach, szkołach, poczekalniach czy urzędach. Miejsce w rogu zajmuje fotel Fat marki B&B Italia Patricii Urquioli, obok – plastikowy stolik Panier firmy Kartell. Choć meble te pochodzą z różnych epok i wyszły spod ręki różnych projektantów, pasują do siebie jak ulał. – To, co dobre, łatwo daje się zestawiać i zawsze dobrze będzie wyglądało – tłumaczą architekci.
Równie dużo co dizajnerskich przedmiotów jest w mieszkaniu Špeli i Alesza dzieł sztuki, głównie grafik znanych słoweńskich artystów: Bogdana Borcicia, Leona Zvodara, Saszy Kerkosza. Ale wiszą tu nie tylko prace z drogich galerii. Na ściany trafiają często obrazy znajomych grafików i malarzy albo po prostu oprawione pocztówki, z którymi wiążą się konkretne wspomnienia.
Myli się ten, kto myśli, że apartament jest już skończony. – Nasze mieszkanie to żywy organizm, który cały czas się zmienia – mówi Špela. – W końcu nic nie jest doskonałe, i to jest piękne – śmieje się. Już ma pomysł, co zmienić w salonie. Ale zanim zdradzi szczegóły, musi przygotować na to Alesza. – Na szczęście jesteśmy zespołem i w życiu, i w pracy i mamy podobny gust.
Tekst, stylizacja, zdjęcia: Monika Filipiuk-Obałek
Kontakt do architektów: Špela Leskovic i Aleš Košak, www.aksl.org
reklama