Imponuje wielkością, jednocześnie wydaje się niesłychanie lekka. Ornak to willa w stylu zakopiańskim, przy której góralskie chałupy wyglądają jak ubodzy krewni.

Finezji Ornakowi dodają dwie werandy, dolna i górna, migoczące wielością kolorów, kiedy popołudniowe słońce zagląda przez witrażowe okna. W samym centrum jest salon, do którego prowadzą drzwi ze wszystkich innych pomieszczeń. W nim właśnie spotykała się dawniej rodzina profesora Stanisława Sokołowskiego, który był nadzorcą lasów Władysława hrabiego Zamoyskiego... właściciela Zakopanego i sporej połaci Tatr! Takie to były czasy – la belle epoque przełomu XIX i XX wieku.

Znakomitości ówczesnego świata, jak chociażby Irena Solska z gronem wielbicieli, zasiadali w salonie Ornaku, ale bywali tu też zwyczajni ceprowie, wczasowicze. Przyjeżdżali bardzo chętnie, by u źródła dowiedzieć się wszystkiego o „sokołowszczyźnie”. Była to modna i nowa filozofia uprawiania taternictwa nazywana tak od nazwiska jej twórców, synów profesora Sokołowskiego: Mariana, Adama, Stanisława, Witolda i Jana, którzy z wielkim znawstwem dyscyplinę tę uprawiali.

W salonie się rozmawiało, piło zwykłą i wzmocnioną herbatę, a nawet, jak wieść niesie, urządzało czasem seanse spirytystyczne. Dziś, kiedy trzecie już pokolenie zajmuje się domem, odwiedzających nie brakuje, bo nieczęsto można zamieszkać w muzeum. W roku 1992, po dziewięćdziesięciu latach od wzniesienia, Ornak przemianowano bowiem na pensjonat muzealny. Oczywiście goście korzystają z zupełnie współczesnej kuchni, łazienek i nie muszą palić w piecach jak przed stu laty. Ciekawostką jest fakt, że zainstalowano tu ogrzewanie geotermalne. Ciepło czerpie się więc z głębi ziemi.

Ornak zbudowano z łączonych „na styk” płazów świerkowych przywiezionych aż spod Babiej Góry. Balkony i sosręby – belki stropowe – ozdobione rozetami góralskimi urzekają urodą. Robotę wykonali najznakomitsi cieśle w ówczesnym Zakopanem, bracia Wirmańscy.

Od wielu już lat na piętrze mieszczą się prywatne pokoje rodziny. Króluje eklektyzm i secesja. Z rzeźbionych schodów wchodzimy do korytarzyka, stąd zaś do kuchni i holu, gdzie bije serce domu, czyli stary stojący zegar. W pokoju profesora Sokołowskiego wnuk Tadeusz zasiada za biurkiem dziadka, które stoi niezmiennie w tym samym miejscu. W pokoju werandowym są przedmioty, których używały panie z każdego pokolenia w rodzinie. A zatem drewniane gazetniki, typowe dla Zakopanego, bo ozdobione motywem szarotki, przeróżne pudełeczka, torebki, rękawiczki oraz koronki.

W starym kredensie chowa się naczynia będące w użyciu od wieku, na ścianach wiszą portrety rodzinne, jest też pokaźna kolekcja szkła, nawet XIX-wiecznego, piękne przedmioty w stylu art déco i ceramika z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Urzekają urodą meble bogato dekorowane motywami roślinnymi, jak na przykład krzesła rzeźbione z niezwykłą wirtuozerią czy zdobiąca werandę gardiniera zakopiańska pod kwiaty doniczkowe. Stoi tu również kilka wspaniałych zakopiańskich pieców, których autorem był niejaki Niedźwiedzki, zdun sławny na całym Podhalu.

Dom, niczym członek rodziny, otacza mieszkańców niezwykłą troską. Wszyscy czują się w nim doskonale, o co dba nawet duch, który tu mieszka – wyjątkowo spokojnie spaceruje po strychu. Być może to ten sam, o którym krążyły opowieści w czasach, gdy sławni na Podhalu uczniowie Stanisława Witkiewicza – malarz i architekt Stanisław Barabasz oraz rzeźbiarz i pisarz Wojciech Brzega – zdobili skarby Ornaku, czyli przepiękne meble. Duch z legendy także pilnował skarbów, tyle że ukrytych we wnętrzu góry nazwanej Ornak.

reklama