Urządzając dom, jedni starają się zapełnić go sprzętami, inni dbają przede wszystkim o to, by pozostało w nim jak najwięcej powietrza.

Piotr Pańkowski, malarz i architekt, należy do tej drugiej grupy. Może to dlatego, że kiedyś przez wiele lat mieszkał w bloku. W każdym razie w domu, który zaprojektował dla swojej rodziny, o dzieleniu wnętrza na klitki i zastawianiu ich niezliczonymi bibelotami nie było mowy.

Ważne za to jest drewno – niczym nie malowane, tak zwane pod szczotkę, które przez lata oddycha, a po umyciu ładnie pachnie. - Szorowanie go utrzymuje gospodarzy w dobrej formie fizycznej, podobnie jak latanie do drewutni po opał – przekonuje Piotr.

Nieliczne meble – takie zupełnie zwyczajne – nie zabierają powietrza. Lekkości wnętrzu dodają kolorowe gięte krzesła. I chociaż na ścianach obraz wisi przy obrazie (w końcu pan domu maluje), nie czujemy się tutaj jak w muzeum.

reklama