W cza­sie re­mon­tu tego domu po­wsta­wał pro­gram w te­le­wizji Po­lo­nia. Elżbie­ta, lep­sza wer­sja ame­ry­kańskiej Mar­thy Ste­wart, do­ra­dzała, jak urządzić wygod­ny dom.

Mó­wiła o za­le­tach po­działu na stre­fę dzien­ną i pry­wat­ną, o od­dziel­nej kuch­ni, ale połączo­nej z ogro­dem i częścią wy­po­czyn­ko­wą, o uro­ku ko­min­ka, bu­do­wie oranże­rii. Uczyła, jak do­bie­rać ma­te­riały i ko­lo­ry, me­ble i de­ta­le, a na­wet jak re­stau­ro­wać sta­re przed­mio­ty. A gdy kuch­nia była go­to­wa, mó­wiła o... go­to­wa­niu, pie­cze­niu i po­da­wa­niu po­traw. Program skończył się, kie­dy za­kończo­no re­mont. Ale Elżbie­ta miała wciąż no­we po­my­sły.

Po­tra­fiła zro­bić coś z ni­cze­go. Z brzyd­kiej, by­le ja­kiej sza­fy po­wstało pięk­ne, ma­lo­wa­ne w so­czy­ste róże „puz­der­ko”. Do te­go do­dała wła­sno­ręcz­nie wy­szy­wa­ną ka­pę, zro­biła lam­pę, na­ma­lo­wała ob­raz.
– Stwo­rzyła dla nas za­cza­ro­wa­ny dom – mó­wi jej mąż, Ma­ciej. 

reklama