Nikt chyba nie ma wątpliwości, że w tym domu mieszkają Skandynawowie. Magiczna biel, surowe drewno, naturalne tkaniny – dobrze wyglądają nie tylko na chłodnej Północy, ale i u nas.

Byli już w Malezji, Indonezji i Tajlandii, ale ten wrocławski dom jest wyjątkowy. Pierwszy tak stary. Ma prawie sto lat i otoczony jest gęstym ogrodem. Znajduje się w zielonej, cichej, willowej dzielnicy. Dookoła  – posiadłości z dużymi działkami oddzielonymi od siebie ażurowymi parkanami, uśmiechnięci sąsiedzi i psy, które zamiast ujadać, na powitanie przyjacielsko machają ogonami. Prawie sielanka. Prawie, bo jak się okazało, tuż za ogrodzeniem bujnie porośniętym zielenią biegną tory i kilka razy dziennie przejeżdżają pociągi. – Ale już się do tej muzyki pociągów przyzwyczailiśmy – śmieje się Päivi.

Päivi i Mikael są z Helsinek. To z powodu pracy Mikaela podróżują po świecie. Do Polski przyjechało z nimi dwoje z pięciorga dzieci – najmłodsi Axel i Matilda. Wszędzie, gdzie byli, ich domy wyglądały podobnie i nawet część mebli zabierają z miejsca na miejsce. Urządzaniem zajmuje się Päivi, bo wie, co jej rodzina lubi najbardziej. A rodzina wszędzie, gdzie jest, chce mieć kawałek Finlandii.

Päivi jest terapeutką, przez wiele lat pomagała ludziom uporać się z różnymi problemami. Jeżdżąc po świecie, zrezygnowała z zawodu. W Azji zaczęła interesować się dekoratorstwem; urządzała wystawy sklepowe i domy znajomych. Zawsze łączyła skandynawski styl z lokalnymi, egzotycznymi akcentami. W Polsce urzekł ją len.

– Dziwię się, że ten piękny materiał tak trudno dostać w waszych sklepach – mówi Päivi, która zdążyła już uszyć z niego pokrowce, poduszki, zasłony, obrusy. Właśnie założyła firmę „Biały len” i współpracuje z kilkoma fabrykami tkanin – może będzie projektowała dla nich wzory i gotowe kolekcje wysyłała do Finlandii? – Chcę pokazać Finom piękne i nieznane rzeczy z krajów, które odwiedzam. To też rodzaj terapii – śmieje się.


Tekst: Beata Stobiecka
Stylizacja: Päivi Lemström
Fotografie: Lilianna Sokołowska

reklama