Dom – czteropiętrowy – stał w mieście od stu pięćdziesięciu lat. Projektant wnętrz Gradey Cooley zobaczył go po raz pierwszy, gdy właścicielami zostali jego przyjaciele – ludzie wiecznie zajęci, podróżujący w interesach po świecie – i postawili go przed faktem dokonanym: ma się zająć remontem i wystrojem.

– Znałem ich gusty, zbliżone zresztą do moich – opowiada. – Pozostawało tylko znaleźć odpowiedni temat przewodni. Ten sam niemal wskoczył mu do głowy. – Zawsze fascynowała mnie epoka wiktoriańska, literatura i sztuka z tego okresu. Gdy wszedłem do podniszczonego wnętrza, wiedziałem, czego mu potrzeba – luster. Od razu stanęły mi przed oczami przygody Alicji z powieści Lewisa Carrolla – wspomina Cooley. Pomysł był przy okazji praktyczny, bo wiktoriański dom miał wąskie i wysokie pomieszczenia i tylko lustra mogły je powiększyć.

Zwierciadła od zawsze fascynowały Gradeya, który karierę zaczynał jako projektant mody. – To nie tylko praktyczne przedmioty, ale także magia – opowiada. – Intrygują mnie niesamowite opowieści o lustrach Johna Dee czy polskiego mistrza Twardowskiego. Wspomina, jak był w Warszawie i pojechał do pobliskiego Węgrowa, żeby obejrzeć magiczne zwierciadło Twardowskiego. – Niestety, miejscowy proboszcz nie chciał go sprzedać – żartuje.

Lustra, które Gradey zgromadził w domu przyjaciół, pochodzą przeważnie z połowy XIX wieku. Młodsze znajdziemy w salonie (weneckie z lat 40. ubiegłego wieku) i w sypialni gospodarzy – piękne współczesne zwierciadło w ramie z białego złota od florenckiego mistrza.

W sypialni gości stanął zaprojektowany przez architekta lustrzany parawan. Na jeszcze ciekawszy pomysł Gradey wpadł w jadalni, gdzie zrobił „dramatyczny drink-bar” z czarnych luster. W kubik wstawił kredens, dorobił mu ciemny marmurowy blat, zamontował zlew, a zamiast tradycyjnej nadstawki dobudował półki ze szkła.

Lustrzany dom wymyślony przez Gradeya tak bardzo przypadł do gustu jego przyjaciołom, że gdy są w służbowej podróży, nawet na końcu świata, odwiedzają przeróżne galerie i wyszukują kolejne zwierciadła do swojej wiktoriańskiej willi.


Tekst: Johanna Thornycroft/East News
Tłumaczenie: Stanisław Gieżyński
Fotografie: Andreas von Einsiedel/East News

reklama