To częsty problem – kupujemy nowiutki dom lub mieszkanie, wnosimy do niego ukochane, zbierane przez lata antyki i... coś nie gra. Staramy się więc na różne sposoby ukryć wszelkie przejawy nowoczesności, by nie psuły wystroju. Z różnym skutkiem. Irena i Wiesław wybrali inną drogę.
Postanowili pogodzić współczesną architekturę i wyposażenie świeżo kupionego segmentu z antykami, do których tak przywykli. Nowy dom musiał pójść tylko na jedno ustępstwo – zamiast parkietu dostał podłogę z desek. Okna, drzwi, ściany, schody i poręcze pozostały sobą – są nowe i wcale się z tym nie kryją.
Także kuchnię właściciele zrobili sobie nowoczesną, bo taka jest najbardziej praktyczna. Okazuje się, że stylowym meblom wcale takie towarzystwo nie przeszkadza. Nawet stary miśnieński piec wygląda, jakby stał tu od zawsze. A żeby meblom z historią dodać trochę lekkości, na ścianach i obiciach jest dużo zieleni. Teraz antyki z pewnością nie czują się staro.
reklama