Przytulne, klasyczne wnętrza z drewnem i niebieskimi dodatkami
Stylowe i przytulneTaniec to ich żywioł. Na parkiecie przez wiele lat byli parą. Wtedy prowadził Krzysztof, ale gdy doszło do urządzania domu – ster oddał Monice.
Drewno i niebieskie dodatki w klasycznych wnętrzach
Poprzedni dom urządzony był nowocześnie i minimalistycznie, miał duże okna. Jasną, otwartą przestrzeń wypełniały meble o prostych liniach i gładkich frontach. Gdy kilka lat temu postanowili wrócić do rodzinnej Jeleniej Góry, Monika wiedziała, że ich nowe miejsce będzie ciepłe, klasyczne, pełne naturalnych materiałów. W czasie przeprowadzki zabrali ze sobą tylko pamiątki, ubrania i sprzęt sportowy. Całą resztę stworzyli od nowa. Poszło im tak dobrze, jak w tańcu.
Monika wiedziała, jak się do tego zabrać, w końcu ma artystyczne zacięcie – jest projektantką odzieży, a jeszcze do niedawna miała własną fabrykę mebli. Dziś wspólnie z Krzysztofem zarządzają firmą związaną z wystrojem wnętrz i rewitalizacją podupadających budynków, w tym starych hal przemysłowych oraz kamienic.
Dom z mansardowym dachem
– Działki pod nasz nowy dom szukaliśmy na rowerach. Zależało nam na cichej i spokojnej okolicy z dobrym dojazdem do centrum i widokiem na góry. W końcu Jelenia jest najpiękniej położonym miastem w Polsce. Z jednej strony są Izery, z drugiej Rudawy Janowickie, z trzeciej Góry Kaczawskie, a nad wszystkimi górują Karkonosze z masywem Śnieżki. W pobliżu marzyły nam się też trasy do jazdy na rolkach, rowerze i na nartach, zarówno zjazdowych, jak i biegowych – wyliczają.
Na początku myśleli tylko o działce, na której postawią dom, lecz gdy trafili na rozpoczętą budowę, która stylem nawiązywała do regionalnej architektury, zmienili zdanie. – Urzekł nas rzadko dziś spotykany zaokrąglony dach. Ma kształt łuku, więc pasuje do tradycyjnego sudeckiego krajobrazu. Ucieszyliśmy się też, że dzięki takiej konstrukcji unikniemy kłopotów z uciążliwymi skosami – wyjaśnia Krzysztof. Nie spodziewali się, ile będą mieli z tym dachem kłopotu. Ułożenie dachówek okazało się nie lada wyzwaniem. – Nikt w okolicy nie chciał się tego podjąć. Znajomy wykonawca musiał ściągnąć dekarzy aż z Podhala – wspomina.
Dom kupili w stanie surowym otwartym, bez drzwi, okien i instalacji. Same plusy – z jednej strony nie trzeba było użerać się z budową, a z drugiej – prace były jeszcze na tak wczesnym etapie, że bez trudu mogli dopasować wnętrza do swoich potrzeb.
> Zobacz także: Styl zen we wnętrzach – kolory ziemi i naturalne materiały <
Kuchnia w drewnie – wysokie szafki, wyspa i wygodna ława
Do współpracy nad projektem zaprosili Beatę Szczudrawę z pracowni „Przez dziurkę od klucza”. – Znałyśmy się z czasów, gdy w mojej fabryce robiliśmy meble dla jej klientów – mówi Monika. – Kiedy usiadłyśmy z kawą i zaczęłyśmy przeglądać magazyny wnętrzarskie, szybko się okazało, że mamy podobne upodobania do lnu, drewna oraz kamienia – dodaje.
Na kolejne spotkanie Beata stawiła się z arkuszem brystolu pod pachą, przedstawiając pomysły, materiały i kolory. Spodobały się. Wszystkie meble, poza tapicerowanymi, Beata mogła zaprojektować z rozmachem, bez obaw, że wykonawca nie sprosta wymaganiom. Najwięcej czasu poświęciła jednak kuchni, bo Monika lubi gotować. A że jest dla kogo – mają z Krzysztofem trzech synów oraz mnóstwo przyjaciół i znajomych – trzeba było wszystko starannie zaplanować. – Miała być pakowna, z wyspą kuchenną, ale oddzieloną od stołu, żeby nie było widać garnków i całego rozgardiaszu – opowiada projektantka.
– Zaproponowałam obudowanie jej wysokimi szafkami, w których znalazło się miejsce na zastawę stołową. By nie tracić przestrzeni, tradycyjne krzesła zastąpiłam narożną ławą. Z kolei stolarz podpowiedział, że mógłby zrobić dębową maskownicę dla lamp wiszących nad stołem. Dzięki temu seria pojedynczych, zamocowanych obok siebie lampek wygląda jak jeden duży żyrandol. Obawiał się z kolei schodów, bo są nietypowe, ale przekonaliśmy go argumentem, że będzie miał bogatsze portfolio – wspomina z uśmiechem Beata.
> Zobacz także: Dom przytulony do lasu: wygląda jak podkarpacka chata, ale urządzono go jak loft <
Lokalne materiały w domu i ogród dopasowany do otoczenia
Budynek jest na wskroś nowoczesny. – Mamy na przykład pompę ciepła. Sprawdza się doskonale. To system bezusterkowy i tani w eksploatacji – wyjaśnia Krzysztof. Oboje z Moniką podkreślają, że dom został urządzony w oparciu o lokalne surowce i miejscowych dostawców.
– Zależało nam na tym, by nie tylko architektura budynku nawiązywała do regionu, ale także wnętrze i ogród pasowały do otoczenia – mówi Monika.
– Po materiał na zasłony i poduszki jeździłyśmy z Beatą do centrum lniarskiego w Mysłakowicach. Wydobywany w okolicy łupek szarogłazowy, którym obudowany jest kominek, kupiłyśmy w Jeleniej Górze. Do aranżacji ogrodu użyliśmy z Krzysztofem tylko sudeckich materiałów, głównie kwarcytu izerskiego oraz granitu sudeckiego. Nawet roślinność zaplanowaliśmy w stylu nawiązującym do pobliskiej Doliny Pałaców i Ogrodów. Z niecierpliwością czekamy, co z niej wyrośnie na wiosnę.
Zobacz więcej zdjęć z sesji w galerii
Podziękowania dla kwiaciarni Bukieciarz z Bolesławca za pomoc w organizacji sesji
Kontakt do projektantki: beataszczudrawa.pl
TEKST I STYLIZACJA: AGNIESZKA WRODARCZYK/HAPPY PLACE
ZDJĘCIA: MICHAŁ SKORUPSKI