Pewnego dnia do galerii Agnieszki wszedł mężczyzna. Rozejrzał się, kupił kilka drobiazgów, a potem powiedział z uznaniem: „Pani to musi pięknie mieszkać”.

Zaczęło się od lawendy

Zdarzyło się to kilka lat temu, wtedy Agnieszka mieszkała w domu urządzonym rustykalnie, który nie przypominał wystrojem klimatu jej kazimierskiej Galerii Lawenda. – Sama właściwie nie wiem dlaczego, bo styl prowansalski zajmował szczególne miejsce w moim sercu – wspomina. Wizyta tamtego mężczyzny dała jej jednak do myślenia. Jednego dnia przyniosła do domu woreczek pachnącej lawendy, innego wieszak do łazienki, drewniane dekory ścienne, które dzisiaj wiszą w jadalni, i parę innych drobiazgów. Wraz z przyjaciółką, Anną Dębiec, pomalowała też stare stoły, krzesła, konsole. Do salonu dokupiła wygodny fotel z podnóżkiem. Dom zaczął przypominać pełne ciepła wnętrze rodem z uroczej Prowansji.

Ograniczyła się do bieli i beżu. Sąsiad Hubert zrobił atrapę kominka. Dzisiaj podobne można kupić w galerii. – Muszę przyznać, że szybko przywiązuję się do przedmiotów i czasem trudno mi się z nimi rozstać. Ale cieszę się, gdy się sprzedają, bo mogę wtedy sprowadzić następną ciekawą kolekcję – uśmiecha się.

Prowansalskie dodatki

Agnieszka od małego miała oko do pięknych przedmiotów. Z każdej podróży przywoziła tony pism wnętrzarskich, w których szukała inspiracji i natchnienia. Kolekcjonowała w pamięci fajne pomysły, nie wiedząc, że już niedługo urządzanie domów stanie się jej pasją. Przekonała się o tym, gdy spłonęło poddasze domu i z mężem zabrali się za remont. Wkrótce potem odważyła się otworzyć stragan w Kazimierzu. Różnił się od innych, bo nie sprzedawała popularnej wtedy chińszczyzny, a gustowne prowansalskie dodatki. Proste, blaszane konewki ozdobione lawendowym bukietem szły jak woda. Ludziom podobał się ten styl. Dwa lata temu otworzyła więc galerię, rok później drugą i sklep internetowy. Można w nich kupić meble – dodatki w stylu francuskim, włoskim i angielskim. Nigdy nie zapomni pierwszej dostawy mebli. Gdy jej tata rozpakował szafkę, złapał się za głowę i powiedział: – Córciu, co ty sprowadzasz? Ona jest niedomalowana. Ale nie martw się, pomogę ci. Wyszlifuję, pomaluję, będzie jak nowa.

Dom dla romantyka

Teraz tata Agnieszki jest specjalistą od postarzania mebli i sam robi piękne przecierki. Razem z panem Krzysztofem Nowackim, przyjacielem rodziny, tak odmalował drzwi w galerii, że klienci ciągle pytają, czy są na sprzedaż.

Zainteresowanie mamy podziela również sześcioletni Maciuś. Lubią czasem coś w domu przemeblować. Wtedy tylko mąż się trochę złości, bo choć ma duszę romantyka – komponuje muzykę i pisze piosenki – i mieszkanie bardzo mu odpowiada, jak każdy mężczyzna lubi, gdy rzeczy mają swoje stałe miejsce.

Wolnego czasu Agnieszka ma niewiele, bo ciągle wpada na jakieś nowe pomysły. W przyszłości chciałaby bardzo wybudować dom z tarasem i pięknym ogrodem. – Moja praca daje dużo przyjemności, ponieważ ładne rzeczy przyciągają interesujących i wrażliwych ludzi. Kiedyś odwiedziło naszą galerię starsze małżeństwo. Oglądali biżuterię z pereł, którą robi moja siostra Marysia. Wtedy niczego nie kupili, ale następnego dnia rano zjawił się ten sam pan i poprosił o jeden z naszyjników. Bardzo się spieszył, bo chciał położyć prezent na poduszce, zanim żona się obudzi. Gdy go pakowałam, byłam bardzo wzruszona – kończy opowieść Agnieszka.

Tekst: Renata Barańska
Stylizacja: Agnieszka Głowacka
Fotografie: Aneta Tryczyńska
Galeria Lawenda, www.galerialawenda.pl

reklama