Trudno uwierzyć, że szary, smutny klocek mógł nabrać aż takich rumieńców.
Łatwo nie było, ale trudności zawsze mobilizowały Kathryn Bole. Choć dom okazał się mocno zaniedbany (w końcu przez 15 lat stał opuszczony), ona już widziała, jak po pięknie wymalowanych na biało ścianach wędruje słońce. Budynek stał idealnie – na dzień dobry mogłoby zaglądać do kuchni, a przed wieczorem układać do snu w sypialni. A dla takiej ilości światła Kathryn gotowa była na wiele.
Szary klocek wypatrzyła w Antrim (prowincja Ulster). Dawno temu był domkiem ogrodnika, teraz ział pustką. Brakowało niektórych okien i drzwi, a dookoła, zamiast równo wypielęgnowanego trawnika, błoto. W środku malutka kuchnia, dwie sypialenki, łazienka i w pobliżu cztery szopy na wozy.
Nic nie wydarzyło się od razu. Kathryn i jej mąż remontowali i dobudowywali kolejne części, w miarę jak rozrastała się ich rodzina. Na końcu, mniej więcej dwa lata temu, pojawiła się oranżeria, a w niej salon. Ulubione miejsce rodziny, bo latem dosłownie tonie w słońcu.
Z urządzaniem problemu nie miała. Od dawna szukała domu, bo w jej mieszkaniu przestały się mieścić pokaźne rodzinne kolekcje. Pierwsza to kilkadziesiąt obrazów, rycin i grafik, które latami zbierał ojciec. Druga – stare meble. Kathryn ma do nich słabość, bo wychowała się w antykwariacie prowadzonym przez mamę. Potem niemal uzależniła się od wypraw na pchle targi. Nie było weekendu, żeby gdzieś nie zajrzała, nie było wakacji, z których by czegoś nie przywiozła. I tak jej zostało.
– Na szczęście do domku ogrodnika zawsze można coś dobudować, co już zdarzyło nam się trzy razy, więc miejsca mi raczej nie zabraknie – śmieje się właścicielka.
Tekst: Stuart CollIns/25 Beautiful Homes/IPC+Syndication
Opracowanie: Katarzyna Sadłowska
Zdjęcia: Derek RobInson/25 Beautiful Homes/IPC+Syndication
reklama