Dominika wierzy, że każdy „nosi w sobie wnętrze”, które najpełniej wyraża jego osobowość – styl, upodobania i pragnienia.

Dominika Szumska-Wesoły ma pomysły na kilka domów. Jest pół-Hinduską; parę razy odwiedziła Indie i doskonale wie, jak wyglądałby jej dom w kraju matki. Tamtejsze barwy nie sprawdzają się jednak w polskim klimacie – to pewnie kwestia światła. Jej wiejski dom, położony czterdzieści kilometrów od Warszawy, był kolorowy, sama mówi o nim „pastelowa pisanka”.

Podobnie sklep i pracownia, w której powstają meble dla dzieci – toną w  bieli, różu, błękicie i beżu. Niedawno Dominika zapragnęła odmiany. Jej nowe mieszkanie na Powiślu w niczym nie przypomina dawnych. Utrzymane jest w kolorach zimy: szarości, srebra i czerni. – To wnętrze traktuję jak odtrutkę, wypoczywam tu od nadmiaru kolorów.

Przyznaje, że do przeprowadzki skłoniła ją też tęsknota za miejskimi rozrywkami. Teraz do Łazienek może iść na piechotę, do kawiarni i klubów także. – Najzabawniejsze, że jak mieszkałam na wsi, częściej „bywałam” niż teraz – mówi. – W nowym domu czujemy się tak dobrze, że niechętnie się stąd ruszamy.

Rozkład mieszkania Dominika zaakceptowała od razu, choć są tu tylko trzy pomieszczenia: salon, pokój siedemnastoletniej Zosi i sypialnia rodziców. W wielkim pokoju głównym jest wszystko: kuchnia, kącik jadalny i wypoczynkowy. Czteroletni Dominik urzęduje w sypialni rodziców. – To mało praktyczne – przyznaje pani domu. – Ale synek dobrze się z nami czuje. Poza tym córka marzy o studiach w Londynie, więc za jakiś czas pewnie się wyprowadzi i Dominik będzie miał własny kącik.

W aranżacji mieszkania pomagała architektka Joanna Dillo, ale pewnych rzeczy nikt za nas nie zrobi. Dlatego zanim powstało tak spójne i konsekwentne wnętrze, Dominika wycinała z magazynów zdjęcia inspirujących domów, mebli i bibelotów, a potem robiła z tego kolaże. Jej torebka wypchana była po brzegi wzorami tapet, skrawkami tkanin i próbkami farb.

Większość mebli przywiozła z wiejskiego domu. Trzeba je było tylko na nowo „ubrać”. Kolorystycznym liftingiem zajęła się plastyczka Elżbieta Fejfer. Nowością są kryształowe żyrandole, lustra, meble na „wysoki połysk”. Efekt jest olśniewający, ale jak utrzymać je w czystości przy dzieciach? Dla Dominiki to nie problem, nie terroryzuje rodziny nieustannymi porządkami, choć synek wjeżdża czasem do salonu na rowerku. Tu się normalnie żyje. Tylko na ciemnej palisandrowej podłodze widać każdy ślad. – Tego nie polecam – śmieje się Dominika.


Tekst: Agnieszka Stalińska
Stylizacja: Dorota Karpińska
Fotografie: Rafał Lipski

reklama