Pokaż mi swój dom, a powiem ci, gdzie lubisz podróżować. Ola – to widać na pierwszy rzut oka – najchętniej odwiedza Azję i Francję.

Od stylu prowansalskiego do nowoczesnego

Ola, projektantka wnętrz, najbardziej kojarzona jest ze stylem francuskim. Zaczęło się od klimatów prowansalskich, potem łączyła je z nowoczesnością. – Dotychczas, gdy projektowałam, zawsze sięgałam po biele, beże, szarości i oliwki. Tym razem jednak zachciało mi się nowoczesnych kontrastów, do których najbardziej pasuje moje ulubione i ponadczasowe zestawienie bieli i czerni, ocieplone egzotycznymi dodatkami – opowiada.

Podróże do Azji to dla niej nieskończone źródło inspiracji. Podgląda tam, jak układa się kwiaty, oświetla wnętrza, łączy detale. Wyszukuje orientalne dodatki, posągi Buddy, lampiony, kadzidła. Często nie zastanawia się, jak to wszystko potem przywieźć do kraju. Przy projektowaniu własnego domu chciała część z nich wykorzystać.

Ogród w stylu holenderskim

Zaczęła od ogrodu – w stylu holenderskim, więc z trawnikiem po horyzont, w ramie z gęstego, niskiego żywopłotu. Przy tarasie rosną bukszpanowe kule i platany strzyżone tak, by korony kształtem przypominały parasolki. – Działkę przecina mała rzeczka. Otwieram furtkę i zaczyna się Chojnowski Park Krajobrazowy. Niedaleko stadnina koni.

Podobną ascezę jak w ogrodzie Ola chciała utrzymać też w domu. Cały parter ubrała więc konsekwentnie w klasyczny duet: biel i czerń. Czarna jest ściana z kominkiem, czarne shuttersy w jadalni, listwy przypodłogowe, poręcze schodów, chińskie szafy w kuchni. – Ale z czasem trochę to zestawienie ociepliłam, dodałam więcej drewna i lnu – wtrąca.

Na targach we Francji wypatrzyła prosty dębowy stół firmy Sempre, w salonie powiesiła drewniany żyrandol marki Chelini, do mebli dobrała konsole z surowego drewna, stare lustra i rzeźbione kinkiety. W biało-czarnych kanapach wymieniła obicie na przytulniejszy beż – pomógł jej pan Mirek Strzelczyk, z którym współpracuje już od 15 lat. Natomiast firma Tic Tac otuliła wnętrza tkaninami.

Wnętrze pełne kontrastów i... symetrii

Kontrastów jest więcej. I to nie tylko kolorystycznych. W sypialni z kryształowym żyrandolem stoją szafki z motywem orientalnym projektu Oli, dalej niklowane kubiki z chińskimi wazami, odrestaurowane krzesła z nogami a la Ludwik Filip znalezione lata temu na Kole, warszawskim targu staroci, a do tego prosty kominek. W salonie nowoczesne stoliki i komody wykończone czarną laką. Z jednej strony posągi Buddy i kinkiety z chwostami jak w chińskich czapeczkach. Z drugiej – superdizajnerskie żyrandole od Kevina Reilly’ego (z Casa Mia). W kuchni sufit belkowy, a krok dalej w jadalni francuskie ornamenty na gzymsach.

Wszystko w idealnej symetrii. W holu, po obu stronach wejścia do jadalni, stanęły konsole włoskiej marki Chelini, nad nimi fotografie Grety Garbo. Podobnie na piętrze: po obu stronach lustrzanej konsoli krzesła, pośrodku płótno Michała Zaborowskiego. W jadalni rustykalny stół na tle ogromnego okna, a po prawej i lewej czarne kolumny ze stylowymi wazami. Bo nawet tam, gdzie fantazja podpowiada nietypowe zestawienia, porządek musi być.

Tekst: Monika Utnik-Strugała
Stylizacja: Anna Tyślerowicz
Zdjęcia: Rafał Lipski
Kontakt do projektantki: Aleksandra Miecznicka, www.aleksandramiecznicka.com

reklama