Letni dom w stylu hamptons nad Bałtykiem – wnętrza urządzone w marynistycznych kolorach: błękitach, bieli i szarości

To był ostatni moment – zaczęli całe przedsięwzięcie przed wybuchem pandemii i kryzysu ekonomicznego, jeszcze zanim ceny materiałów budowlanych poszybowały w górę. Ekipa potrzebna im była tylko do wzniesienia samego domu, w ogóle nie brali pod uwagę jakichkolwiek prac wykończeniowych. Zaprawieni w bojach przy poprzedniej budowie, całą resztą mieli się zająć sami – instalacje elektryczne, wodno-kanalizacyjne czy biały montaż nie mają przed nimi tajemnic. Ania w pocie czoła zakładała z mężem nawet ogrzewanie podłogowe, razem bawili się w glazurników, sami malowali ściany. Do rodzinnej ekipy dołączył też 22-letni syn: – We wszystkim nam pomagał, na koniec usypywał nawet kamienie dookoła domu… – wspomina Anna.

Skąd w obojgu ta pasja budowlana? Trudno powiedzieć, bo zawodowo nie mają nic wspólnego z urządzaniem wnętrz. Ona jest z wykształcenia kosmetologiem, on – elektronikiem. Ale że oboje mają talent manualny, nie boją się wyzwań i lubią wspólnie pracować, efekt jest godny pozazdroszczenia. Łatwo się o tym przekonać, patrząc na instagramowy profil Ani, gdzie umieszcza zdjęcia z postępów w urządzaniu domu (ana_home13) – w ciągu roku zdobyła prawie piętnaście tysięcy obserwujących.

Dom Ani i Jarka jest parterowy – oboje patrzą przyszłościowo i podejrzewają, że z biegiem lat nie będzie im się chciało biegać po schodach do sypialni. Te mają nieduże rozmiary – to przecież pokoje, gdzie się tylko śpi. Wolała dodać więcej powierzchni do salonu połączonego z kuchnią i częścią jadalnianą, bo tutaj spędzają najwięcej czasu. I jeszcze jeden ważny detal – kuchnię zaplanowano blisko wyjścia na taras. – Chciałam uniknąć tego, co zdarza się w wielu domach – wędrówki z talerzami przez salony. A tak wszystko mamy na wyciągnięcie ręki. Inny szczegół to otwarta więźba dachowa nad salonem – ponad pięć metrów do pułapu robi wrażenie, a przestronność w wakacyjnym, niedużym przecież domu to ważny element relaksu.
 

Letni dom w stylu hamptons – marynistyczne kolory i wiklinowe dodatki

Bliskość morza, a także umiłowanie Ani do stylu hamptons, zaważyły na aranżacji wnętrz. Trzy podstawowe kolory tego domu to marynistyczna klasyka: błękit (tutaj w różnych odcieniach – od głębokiego granatu po gołębi), biel i szarość. Uzupełnia je beż i słomkowy obecne w wiklinowych dodatkach (fotele, lampy, koszyki).

Dobór mebli to wynik rozlicznych polowań: w ogłoszeniach, na wyprzedażach, bazarkach, ale też w sklepach sieciowych. Ania ma talent do znajdowania intrygujących dodatków nawet w marketach budowlanych. Wiele ze zdobycznych przedmiotów przeszło metamorfozę, jak choćby stół jadalny. – Uwielbiam okrągłe stoły, za formę i praktyczność – można przy nich posadzić nieograniczoną liczbę ludzi – śmieje się. – Mój kupiłam od handlarza starociami holenderskimi. To najcięższy stół, z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia – solidna, dębowa robota. Ale jego żółtawopomarańczowy kolor mi nie odpowiadał – musiałam, jak to ja, nad nim popracować. Zeszlifowałam powierzchnię i poszarzyłam, a dolną część pomalowałam na biało, żeby dodać mu lekkości. Teraz wtapia się w jasną podłogę salonu. Malowanie mebli to moja specjalność, a chłodny błękit to mój ulubiony odcień. Przewija się w całym domu. Zastępuje morza szum.
 

– Zakochałam się w stylu hamptons, kiedy jeszcze nikt o nim u nas nie słyszał – mówi Ania. – I wciąż podoba mi się najbardziej ta oryginalna wersja, zza oceanu, a nie jego odmiany kapiące złotem. Swój dom w stylu hamptons pod Ostrowem Wielkopolskim urządziła w chłodnych barwach: szarości, bieli, granatach i błękitach, czyli flagowych barwy letnich domów nowojorczyków.