Maria nie lubi hoteli. Kupiła więc małe mieszkanko. Czeka na nią, gdy w interesach wpada do stolicy. Eleganckie i z charakterem, jak właścicielka.

Początek jak z filmu. Właścicielka Maria i architektka Maria poznały się w pociągu. Potem było jeszcze bardziej filmowo, bo pierwsza właśnie kupiła mieszkanie i, mocno zapracowana, dała drugiej nie tylko klucze do garsoniery, ale i wolną rękę; ustaliły jedynie budżet. To się nazywa zaufanie i chemia!

Mieszkanko malutkie. Za oknem warszawska Starówka, w środku do uratowania tylko żyrandol i piękna, choć nadniszczona, rozeta na suficie w sypialni. Ale to wystarczyło, by architektka Maria Borczuch wiedziała, jak urządzi wnętrza – z poszanowaniem tradycji, lecz bez przesadnych sentymentów, nowocześnie i elegancko.

Kawalerka kryła sporo niespodzianek, na przykład brak kątów prostych – ot, urok powojennego budownictwa. Dlatego meble i architektoniczne detale również aptekarskiej precyzji unikają, bo proste elementy bezlitośnie obnażyłyby krzywizny. Słup oddzielający wejście od saloniku stoi "na sztorc", jakby porzucony przez budowniczych. Jodełka w parkiecie przemysłowym ułożona jest z niewielkim przesunięciem, więc mieszkanie zdaje się falować. Obficie rozmieszczone po domu lustra łapią widoki z różnych miejsc i mnożą przestrzeń.

Może i mała ta garsoniera, ale jakże widowiskowa! Kolorystyczne i optyczne triki powodują, że wchodzi się tu jak do innego świata: a to dzięki najbardziej teatralnemu zestawieniu czerni, szarości i bieli z mocną czerwienią. W kuchni salonowy styl mebli, sztukaterie, parkiet i lustro nad granitowym blatem sprawiają wrażenie bardzo mieszczańskich.

Ale wnętrze nie jest absolutnie ugrzecznione i przewidywalne jak te klasyczne. Bo, owszem, pojawia się stylizowany kaloryfer, lecz przeskalowany. Umieszczony na widocznym miejscu przestaje być technicznym urządzeniem i staje się dekoracją. Inne sprzęty w mieszkaniu też do najzwyklejszych nie należą: "wykrzywione" fotele, obite kwiatami kule puf. Albo trójwymiarowa tapeta, która choć zdobi tylko jedną ścianę w sypialni, „ubiera” całe wnętrze – tak jest wyrazista, barokowa i nowoczesna jednocześnie.

Wcześniej Maria myślała, że będzie odwiedzała mieszkanie tylko, gdy wpadnie do Warszawy w interesach. Teraz często wybiera się do stolicy specjalnie, by w nim pomieszkać.


Tekst: Michalina Kaczmarkiewicz
Stylizacja: Maria Borczuch
Fotografie: Jola Skóra

reklama