Kiedy Ewa Misiak po raz pierwszy zobaczyła ten apartament, od razu wiedziała, że chce w nim zamieszkać, wiedziała też, jak go urządzi.
– Elegancki styl, Versace z przymrużeniem oka sam się tu prosił – opowiada. – Przez okna wpadało mnóstwo światła, a takie światło pięknie odbija się w marmurach. Po prostu chciałam mieć jak w Grecji – śmieje się. I opowiada, co trzeba zrobić, żeby takie marzenie spełnić.
Aby zrozumieć śródziemnomorską estetykę, najlepiej być... pół-Greczynką. Tata Ewy jest Grekiem z krwi i kości, a ona przez kilka lat mieszkała w Atenach. Zajmowali różne mieszkania – i romantyczne, z tiulem w oknach, i wielkomiejskie. Niezależnie od stylu, wszystkie były artystyczne. Tata jest profesorem sztuki, rzeźbiarzem. Ewa dziesiątki razy widziała go przy pracy, dzisiaj te doświadczenia wykorzystuje, urządzając wnętrza. Bawi się dosłownie wszystkim.
Eleganckie mieszkanie w jasnych kolorach
– Żadnych szarości w domu, skoro szarość mamy za oknem – podkreśla. Dlatego wybrała sprawdzone na Południu zestawienie śmietankowego koloru, czerni i ciepłego brązu. A ponieważ nie lubi nudy, w sypialni dała opalizującą czerwoną tapetę z wężową fakturą! W łazience z kolei zobaczymy „pikowane” płytki ze złotymi kostkami (marka Petracer). Układankę, nad którą płakali fachowcy, ale świetnie sobie z nią dali radę. Do tego Ewa dołożyła wylewkę wychodzącą z sufitu (Gessi, seria Mimi). – Uważam, że woda może wyglądać pięknie. Wystarczy popatrzeć na fontanny. Pomyślałam więc, że fajnie by było, gdyby spadała z sufitu – mówi.
Ważne są materiały, tylko najlepsze. Ewa dochodzi do okna i pokazuje aksamitną zasłonę. Musi być mięsista, bo wtedy dobrze wygląda . Idąc tym tropem, jeśli układamy podłogę, to z marmuru, lustra wybieramy kryształowe, a jeśli decydujemy się na złocenia, to prawdziwie złote. Armatura nigdy się nie zestarzeje, a blat salonowego stolika będzie błyszczał zupełnie inaczej niż pomalowany żółtą farbą. – Nie znoszę udawania – podkreśla Ewa.
Aby odnieść sukces w greckim wnętrzu i nie zamieszkać w domu-muzeum, architektka umiejętnie miksuje meble. Szafki w sypialni to taki uwspółcześniony zabawny barok (Bombato marki Novelle). Obok tego zobaczymy brytyjskie klasyki z manufaktury Theodore Alexander, gdzie każdy mebel powstaje w niewielu egzemplarzach i ma certyfikat. Często trafiają one do angielskich rezydencji i pałaców. – Jeden jedzie do Windsoru, a drugi do mnie – śmieje się Ewa. A jeśli nic jej nie pasuje, bierze się do projektowania. Szafy z lustrami, stolik pod telewizor, łóżko – to jej pomysły.
Piękno wnętrza zależy od dbałości o każdy szczegół – to kolejna złota myśl Ewy. Dlatego jeśli na podłodze kładzie rozetę, to jej odbicie znajdziemy na suficie. Zdobiący ścianę motyw meandra powtórzy na bordiurze dywanu, rękojeści sztućców czy podstawie lampy.
Niesłychanie ważne są też sztukaterie (Rafael Decoration). Dzięki nim ściany wydają się skończone – w tym wypadku pilastrami i głową Meduzy czy listwami pod sufitem kryjącymi światło. Dom jest do mieszkania, więc musi być wygodny. Tu Ewa prezentuje kuchnię.
– Najpierw zastanowiłam się, czy na pewno będziemy w niej dużo gotowali, czy przyda nam się grill, kostkarka, piekarnik parowy. Dopiero potem rozrysowałam meble – wyjaśnia. Ewa nazywa je kremlowskimi, a to dlatego, że prawie identyczne zobaczyła kiedyś w telewizji. Było to przy okazji relacji ze spotkania Putina i Merkel na Kremlu. Śmiali się z mężem, że program nagrywano u nich w domu.
Światło to architekt wnętrza. Dlatego Ewa planuje w każdym pomieszczeniu i ciepłe (przydaje się, kiedy człowiek jest zmęczony i z kubkiem kawy chce zaszyć się pod pledem), i zimne, które pobudza do pracy. Ale jeśli je źle rozplanujemy, może być niebezpieczne, bo bezlitośnie podkreśli błędy – od nierównych tynków począwszy, po złe proporcje salonu.
Mieszkanie musi się zmieniać
Nie wyobraża też sobie życia bez kominków. Ostatnio przypadły jej do gustu kariatydy. Stoją po obu stronach paleniska, obejmując wzrokiem cały salon, jakby opiekowały się domem. Wnętrze powinno się zmieniać, tak samo jak my się zmieniamy. Więc od czasu do czasu dodamy trochę koloru, kupimy nowy mebel, tapetę albo zrobimy rewolucję.
Tak było w przypadku Ewy. Kiedy skończyła meblować apartament, wprowadzili się z mężem, trochę pomieszkali i okazało się, że będą mieli synka. Potrzebowali więcej przestrzeni. Znaleźli dla siebie nowe miejsce, a mieszkanie postanowili wynająć. Pierwszymi klientami, którzy przyszli je zobaczyć, było włoskie małżeństwo z dzieckiem. – Rozejrzeli się i stwierdzili, że czują się jak w domu – śmieje się Ewa. A ona znowu robi to, co lubi najbardziej – projektuje i urządza salon, kuchnię i pokój malucha.
Kontakt do architektki: dave.projekt@wp.pl
Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy sklepom House & More i Home & You w galerii Best Mall w Warszawie.