Urządzanie tego apartamentu było wyzwaniem nie tylko dla architekta, ale i dla glazurników, parkieciarzy, stolarzy. Nic nie jest tu zwyczajne – z pokoju do pokoju można jeździć windą, podłogę wycinano z kamienia, a łazienkową mozaikę trzeba było układać jak puzzle.

Dwupoziomowe mieszkanie na ostatnim piętrze zwężającego się budynku miało mnóstwo skosów, różne wysokości i niezliczoną ilość belek konstrukcyjnych. Do tego okazało się, że górna część apartamentu to tzw. strefa pożarowa – sufit musi być ze specjalnych materiałów i nie można go przebić w żadnym miejscu.

Tymczasem miały tam być ukryte kable i przewody od klimatyzacji. Architekta Jacka Synkiewicza czekało więc mnóstwo pracy. Musiał uporządkować wnętrze i spełnić nietuzinkowe życzenia właściciela – zamontować windę i zaprojektować kominki, choć brakowało potrzebnej instalacji. – Pracuję zgodnie z zasadą, że nie ma rzeczy niemożliwych, ale tym razem zadanie było wyjątkowo trudne – wspomina Jacek.

Dziś w apartamencie są dwie antresole: otwarta, nad kuchnią, przeznaczona na trofea myśliwskie, i druga – właściwie strych, na którym jest sypialnia. Tutaj można wjechać windą. W gabinecie i salonie właściciel zażyczył sobie kominków. Nie lada sztuką było wybudowanie palenisk po obu stronach jednej ściany. Jacek zaprojektował też specjalne otwory wentylacyjne, żeby podmuch ciepłego powietrza nie brudził tynku.

Podobnych ekstrawagancji nie brakuje w całym domu. Wymyślał je Jacek, a wykonywali sprawdzeni rzemieślnicy. – To mistrzowie w swoim fachu, najlepsi z najlepszych – zachwala architekt.

W salonie i w holu ułożono kamienną podłogę z wyjątkowego błękitnego granitu Silicblue, który wygląda jak tafla wody. Wstawki z kwarcytu Woodstone do złudzenia przypominają drewno. Wymyślne wzory w kamieniu wycinała firma B.W. Wiśniewscy. Jedna z nielicznych w kraju, które przyjmują takie zlecenia. – Projekt wysyła się im e-mailem, a potem specjalne maszyny tną marmury i granity strumieniem wody – tłumaczy architekt.

Także parkiet na górze to misterna robota. Skomplikowany wzór w kształcie gwiazdy piłką o grubości włosa wykonał z precyzją godną zegarmistrza Marek Komorowski. To uznany fachowiec; jest jurorem w zawodach parkieciarzy i szkoli adeptów tego rzemiosła.

Jacek zaprojektował też meble, które miały pasować do stołu i fotela włoskiej firmy Giorgetti. Stolarze spisali się wspaniale: puf w paseczki stojący w sypialni z włoskim fotelem wygląda jak komplet. Zrobili też w salonie bar z onyksową podświetlaną taflą. Architekt ukrył w nim sprzęt grający. Żeby urządzenia się nie przegrzały, wymyślił słup wentylacyjny, który odprowadza ciepłe powietrze. Stanęła na nim figurka bażanta z brązu i całość wygląda jak dekoracja.

Bo w tym apartamencie wszystko jest wyjątkowe – to zasługa wymagającego właściciela, architekta, który nieraz kazał ekipom „dokonywać cudów”, i fachowców, którzy tych cudów dokonali.


Tekst i stylizacja: Kasia Mitkiewicz
Fotografie: Joanna Siedlar
kontakt z biurem architektonicznym: www.synkies.nazwa.pl

reklama