Dokładnie taki dom Agnieszka rysowała jako pięciolatka. Koniecznie z dużymi drzwiami, bo jak ktoś lubi gości, to musi mieć co przed nimi otwierać.
Jak urządzić dom?
Drzwi na oścież, wielki hol, niewielka kuchnia (bo jak w ogromnej utrzymać pokazowy porządek?), ale otwarta na salon, żeby mieć kontakt z ludźmi. A salon przytulny, gdyż tylko w takim chce się posiedzieć, porozmawiać, poczytać książkę – jak na początku zeszłego stulecia. Tak wyglądał dom marzeń Agnieszki z jej dziecięcego rysunku, w takim dziś mieszka. W salonie brakuje tylko prawdziwego starego gramofonu, który z czarnej winylowej płyty uwalniałby przejmujący głos Marii Callas. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że będzie urządzać domy. Nie tylko swój. I nie tylko znajomym
Kolory we wnętrzu
Gdy wybiera materiały dla klientów, decyzje podejmuje w jednej sekundzie (czeka na charakterystyczny ucisk w brzuchu – wtedy wie, że coś jest super), ale gdy do własnego domu – wszystko diabelnie się wydłuża. Z tapicerką do salonu nosiła się cztery miesiące. – Staram się nie bać koloru – mówi. Patrząc na jej hol, widzimy raczej brawurę. Ale niezwykle smaczną.
Kredens kupiła jako niespełna dwudziestolatka. Zbuntowana, z długimi czarnymi włosami i miniówce, podjechała do zakładu renowacji mebli i zażyczyła sobie, żeby zedrzeć politurę i… pomalować go na zielono (pomachała panom przed nosem wzornikiem kolorów). Oniemiali pracownicy próbowali ratować świetnie zachowany mebel przed profanacją, jednak Agnieszka była nieugięta. Dziś szmaragdowy rzeźbiony kredens wygląda fantastycznie w kwiecistym holu.
Sztuka mieszania różnych stylów
Agnieszka działa wedle zasady: „Kto nie eksperymentuje, ten nie żyje!”. Często widzi więc, jak przyjaciele i znajomi łapią się za głowę, i słyszy: Kto to widział zielone schody? Po co ci te szpary w podłodze?! Ale robi swoje. A oni później z uznaniem kiwają tymi głowami i kopiują pomysły. To jej nie martwi, bo w innym otoczeniu rzeczy wyglądają inaczej. Agnieszka lubi różne style i nie widzi niczego złego w tym, by je wszystkie „zgromadzić” w domu. – Każdy powinien otaczać się takimi przedmiotami, które dają mu przyjemność patrzenia – uważa.
Toskański salonik, marynistyczna kuchnia
Dlatego obok toskańskiego saloniku urządziła marynistyczną jadalnię, w błękitach i bieli (marzy o domu z widokiem na morze). A w sypialni w dużych dawkach pojawiły się turkusy (narzuta, obraz Grzegorza Kalinowskiego) – to z tęsknoty za lazurem wody.
Ten dom ciągle się zmienia. Zwykle przy okazji zakupów dla swoich klientów Agnieszka wpada na jakieś cudo, które potem rozkwita w którymś z pokojów. Przedmioty wybiera spontanicznie, ale nigdy przypadkowo: na światowych targach, w fabrykach, na starociach, giełdzie samochodowej, w komisach. Wie, że ta konkretna rzecz będzie pasowała, nawet jeśli jeszcze nie wiadomo do czego. Na przykład gobelinowe poduszki kupiła podczas spaceru po Warszawie w sklepie Romantica – na wyrost, bo mieszkała wtedy w supernowoczesnym apartamentowcu.
Meble do przeróbki
Ma dar wynajdowania prawdziwych skarbów. Szuka w miejscach, które inni przegapiają: w sieciowym sklepie wyszpera obłędną kwiecistą tkaninę jak od najlepszych projektantów, która na wyprzedaży kosztuje mniej niż 10 zł (w modnej galerii – kilkanaście razy więcej).
Meble – zielone kanapy i postarzaną bibliotekę – znalazła w Hiszpanii. Panowie z zaprzyjaźnionej firmy transportowej szczerze się nad nią litowali: – To już gorszych mebli ci Hiszpanie nie mieli? Takie odrapane…
Wnętrze domu to ludzie
Agnieszka uważa, że dom żyje nie dzięki przedmiotom, ale ludziom. Dlatego latem ma szeroko otwarte drzwi. Jeśli wpadlibyście tu tylko na chwilę, nie wyjdziecie szybko. Na gości czeka kawa z pianką, owsianka z orzechami i miodem (według kuchni pięciu przemian), no i uśmiech właścicielki.
Tekst: Michalina Kaczmarkiewicz
Fotografie i stylizacja: Aneta Tryczyńska
Za pomoc w sesji dziękujemy: Decolor, Centrum Ogrodnicze Tracz, Almi Décor, Romantica, Bed & Breakfast, Lilagodo, Flaming & CO, Ikea, Ikea