Patrzeć z okien stuletniej kamienicy na malownicze jezioro i las – to się nazywa szczęście!
Maja ma widoki, które inni mogą podziwiać tylko podczas urlopu – mieszka przy Jeziorze Długim, zaraz obok las, dookoła ponadstuletnie mury pruskich koszar i oddalone o kilka minut spacerem olsztyńskie Stare Miasto. Nie będzie cienia przesady w twierdzeniu, że to jedno z bardziej malowniczo położonych osiedli w Polsce!
Miejsce od razu wpadło jej w oko, w końcu przez wiele lat była headhunterem – jeździła po świecie i „łowiła” najlepszych pracowników dla dużych firm, pomieszkując w hotelach i wynajętych mieszkaniach. – I rosło we mnie marzenie o stworzeniu własnego wnętrza – mówi. Parę lat temu wróciła do rodzinnego Olsztyna i znalazła apartament w jednej z dwóch XIX-wiecznych kamienic na terenie dawnych pruskich koszar.
– Trudno określić, kiedy powstały – w dokumentach wojskowych daty są utajnione. Udało nam się zdobyć rycinę z 1886 roku, na której moja kamienica już stoi – opowiada z dumą.
Za urządzanie zabrała się sama. – Projektowanie stumetrowego mieszkania okazało się sporym wyzwaniem, ale też ogromną przyjemnością. Doświadczenie miałam niewielkie, a wiedza zdobyta na dwuletnich studiach architektonicznych była już mocno zakurzona. Zainspirowały mnie wnętrza oglądane podczas podróży – tłumaczy. Marzyła o domu ciepłym i uniwersalnym, w którym wystrój da się bez problemu zmienić, gdy już się opatrzy. Dlatego przeważają w nim naturalne kolory: szarości i beże, a mocne są tylko dodatki, by w każdej chwili można je było zastąpić innymi.
– Nawet tapety da się zakleić nowymi, gorzej z terakotą, więc jej nie ma. Zrezygnowałam też z glazury – mówi właścicielka. Do łazienki znalazła wodoodporną farbę, której używa się na basenach i w szpitalach, w salach operacyjnych. Perfekcyjnie izoluje przed wilgocią.
Maja lubi dobrze wyważoną mieszankę stylów, jak w domach w Australii czy Singapurze. Tam klasyka idealnie przeplata się z dziełami lokalnych rzemieślników i meblami kolonialnymi. U niej też meble od warmińskich stolarzy stoją obok dodających klimatu antyków z przydrożnych sklepów. Wszystko w odpowiednich proporcjach. Bo i tak charakter całemu wnętrzu nadają wysokie ściany ze starej pruskiej cegły. Są oryginalne, więc grzechem byłoby je zasłonić.
Podczas urządzania właścicielka wprowadziła też kilka kaskaderskich zmian. W łazience ma zarówno wannę, jak i prysznic. Żeby je pomieścić, trzeba było przesunąć okno, a co za tym idzie wszystkie pozostałe w elewacji budynku o dwadzieścia centymetrów. Na szczęście zarówno architekt, jak i konstruktor wyrazili zgodę i dzięki temu mieszkańcy mogą wybierać – szybki prysznic albo wylegiwanie się w wannie.
– Wiem, że tego mieszkania nigdy nie sprzedam! – zarzeka się Maja. Nic dziwnego, w końcu nieczęsto zdarzają się apartamenty nad jeziorem.
Tekst: Kasia Mitkiewicz
Fotografie i stylizacja: Aneta Tryczyńska
Za pomoc w zorganizowaniu sesji dziękujemy: Bed & Breakfast, Casa Mia, Flaming & CO, Stenders
reklama