Dom pełen historii... i antyków – z wizytą u młodego kolekcjonera rzeczy starych
Stylowe i przytulnePaweł jest nieumiarkowanym kolekcjonerem. Kupuje antyki i sam je odnawia. Namówił rodzinę na klasyczną willę i urządził ją starymi meblami. Teraz szuka domu dla siebie. Na miejsce czekają kolejne zdobycze.
Samych krzeseł ma w domu ponad sto
– To niby prosty mebel, ale najtrudniej go zaprojektować – mówi Paweł. – Ostatnio kilka sprzedałem, ale na ich miejsce natychmiast pojawiły się nowe. Nie umiem przejść obojętnie obok żadnej starociowej okazji. W zasadzie powinienem mieć magazyn. Ale uważam, że fajnie, jak stare meble są używane, a nie stoją gdzieś w piwnicy i się kurzą – dodaje.
Gdy zaprasza do domu gości, każdemu dobiera inne krzesło. Jego największa miłość to thonetowskie „gięciaki” i to ich ma najwięcej. Ale w kolekcji znalazł się też kultowy fotel 366 projektu Józefa Chierowskiego czy krzesło stolarskie Marii Chomentowskiej. – Szczególnie lubię meble, którym mało kto daje szansę na odzyskanie dawnego blasku – uśmiecha się. – Bardzo zły stan i nietypowe zabiegi, które trzeba przy nich wykonać, rozbudzają moją ciekawość, chęć do nauki i pracy.
Odnowione antyki i meblowy blog „Rzuć pan okiem”
Bo Paweł nie tylko kupuje antyki, ale i sam je odnawia. Pasja do starych mebli zaczęła się… jeszcze w gimnazjum, gdy z klasą pojechał na wycieczkę do Muzeum Narodowego w Szczecinie na wystawę malarstwa. – Co na niej było, zupełnie nie pamiętam. Za to ciągle mam przed oczami wyposażenie polskich mieszkań z lat 50. i 60. pokazywane w sali obok. Byłem tymi meblami zachwycony – wspomina. W tym czasie sam już szlifował stoliki, robił ramki do obrazów, które malował, i obił zniszczony fotel starym prześcieradłem. W jego domu rodzinnym nie było wtedy jeszcze antyków. Ale wkrótce zaczęły się pojawiać, za sprawą Pawła rzecz jasna.
Raz wypatrzył na pchlim targu szezlong obity zielonym welurem, kupił go za grosze, a zniszczone nóżki przeszlifował i polakierował. Potem znalazł stolik kawowy, który przemalował na biało. Z czasem wiekowych mebli zaczęło przybywać – szukał ich w sklepach ze starociami, w internecie i dostawał od znajomych, którzy już wiedzieli, że lubi przygarniać antyki. W końcu założył blog „Rzuć pan okiem”, na którym opisuje, jak je odnawiał, prowadzi też warsztaty. Niedawno otworzył firmę, żeby renowacje robić dla klientów, bo coraz więcej osób go o to prosi.
I cieszy się, że w międzyczasie rodzina postawiła większy dom na wsi pod Goleniowem. Żyją tu w czwórkę – rodzice, brat i on, wraz ze starymi meblami. Zresztą gdyby nie Paweł, pewnie wszystko wyglądałoby tu całkiem inaczej. Zanim zaczęła się budowa, jeździł po okolicznych poniemieckich domach, podpatrując dachówki, gzymsy i inne detale. Robił mnóstwo zdjęć, a potem naradzał się z bliskimi i znajomymi w sprawie każdego szczegółu wykończenia.
> Zobacz także: Warszawskie mieszkanie kolekcjonera i Porzucone piękności – jak mieszkają mistrzowie artystycznego recyklingu? <
Dom urządzony klasycznie i z umiarem
Dom powstał z gotowego projektu, do którego wprowadzili drobne modyfikacje. Jest klasyczny – ma elegancki ganek wsparty na dwóch kolumnach, nad nim symetryczne lukarny i spadzisty dach. – Ważne było dla mnie, żeby nie przesadzić, co przy stylizacjach się zdarza – mówi. – Dlatego staraliśmy się zachować umiar, zarówno jeśli chodzi o budynek, jak i we wnętrzu. Ono też jest stylowe, inaczej być nie mogło.
Sporo tu antyków z kolekcji Pawła. Na przykład bogato zdobiony kredens w jadalni. Młody renowator dostał go od mamy koleżanki, bo u niej stał na werandzie i niszczał. – Nie byłoby mnie na niego stać, ale obiecałem, że w barterze odnowię jej inne meble – opowiada. Z kolei stół kupił do warsztatu, który niedawno sam wybudował obok domu na wzór dawnych wiejskich zabudowań z przedwojennych fotografii. Ale kiedy mebel przyjechał, okazał się tak piękny, że został w domu. Oryginalny niski stolik kawowy zrobił własnoręcznie – z całkiem współczesnego blatu i zabytkowych nóg od fortepianu – zachwyca każdego, kto tu wchodzi.
Zresztą rzeczy autorstwa gospodarza jest tu więcej – choćby szary stół w kuchni, który wygląda jak antyk i idealnie pasuje do angielskiego stylu tego pomieszczenia. Toczone nogi zamówił w stolarni, blat powstał z… szalunku z budowy poprzedniego domu. Sam namalował też wielki obraz (ponad dwa metry na półtora), oparty o ścianę w jadalni – to kopia osiemnastowiecznej miniatury de Moucherona.
> Zobacz także: Klasyczne wnętrza i nowy pomysł na art déco <
Podkreśla, że nie jest przeciwnikiem współczesnych mebli. Gdy ludwikowska kanapa i fotel w salonie okazały się niewygodne, rodzina zastąpiła je sofami z IKEA. Także łóżko i szafeczka w sypialni rodziców, choć stylizowane, są całkiem nowe, a antyczna głowa w łazience kupiona została w Zara Home. – Ale własny dom, gdy wyprowadzę się z tego rodzinnego, chciałbym mieć stary – mówi Paweł. – Właśnie objeżdżam okoliczne wioski i szukam czegoś wyjątkowego. Jestem już gotowy na kolejny remont. A potem urządzę go meblami, które sam odnowiłem i które czekają w mojej pracowni.
Zobacz więcej zdjęć z sesji klasycznej willi urządzonej antykami w galerii
Kontakt do architektki: Aleksandra Cwilewicz, tel. 607 882 688
TEKST: AGNIESZKA WÓJCIŃSKA
ZDJĘCIA: IGOR DZIEDZICKI
STYLIZACJA: ANNA SALAK