Herbatka u królowej Wiktorii – jak elegancko i z pomysłem połączyć antyki ze współczesnym designem w mieszkaniu w kamienicy
Stylowe i przytulneKażdy przedmiot ma tu swoją historię, kilkusetletnią lub całkiem współczesną. Manuel i Tomasz poskładali je niczym puzzle i urządzili mieszkanie stylowe, ale z pazurem.
Wnętrza urządzone antykami i współczesnym designem
Manuel miał trzy lata, gdy na lokalnym targu staroci na południu Hiszpanii zobaczył srebrną zabytkową łyżeczkę. Poprosił tatę, by dał mu na nią pieniądze. To był pierwszy kolekcjonerski przedmiot, jaki kupił w życiu. Dorastał w siedemnastowiecznym domu, otoczony antykami i starymi obrazami. – To moje środowisko naturalne, dzięki przedmiotom z historią wracam do dzieciństwa – mówi i nalewa czarną herbatę z zabytkowego srebrnego dzbanka, chwaląc, że trzyma ciepło, jak żaden współczesny. – Swoją kolekcję, złożoną przede wszystkim ze sztuki hiszpańskiej i flamandzkiej z XVII i XVIII wieku, tworzyłem przez lata. Są w niej też rodzinne pamiątki. Przyjechała ze mną z Londynu.
– Manuel ma wyjątkowe oko do cennych staroci – chwali Tomasz, jego partner. – Na aukcji potrafi wyłowić obraz opisany tylko datą, który okazuje się dziełem rzadkiego malarza, albo niezwykły mebel. Na przykład sekretarzyk księcia Genui, zaprojektowany przez słynnego w XIX w. Thomasa Petersa. Dzięki Manuelowi takich perełek jest w naszym domu mnóstwo. W rodzinie Tomasza panowało za to przekonanie, że liczy się nowe. Pamiątek po przodkach się nie hołubiło, więc i niewiele z nich się zachowało. Tomek jako pierwszy wyłamał się z tego trendu, gdy studiował na Oxfordzie filozofię i bywał w starych angielskich domach. Zapragnął, by jego mieszkanie wyglądało podobnie. I zaczął kolekcjonować starą orientalną ceramikę oraz rękodzieło. Najbardziej fascynuje go to z Japonii z XVIII w., jak np. przepiękne i wyjątkowo modernistyczne ryciny japońskich mistrzów okresu Edo – Kuniyoshi i Kunisady, które dziś zdobią kuchnię w jego mieszkaniu na warszawskiej Pradze.
Mieszkanie idealne dla kolekcji mebli i sztuki
Tomasz, gdynianin pochodzenia, nigdy nie przypuszczał, że kiedyś zamieszka w Warszawie. Po studiach na Oxfordzie żył w Londynie, a potem w Moskwie. Gdy firma zaproponowała mu posadę w Polsce, zaczęli się z Manuelem zastanawiać, czy nie kupić tu mieszkania. Ceny wciąż były bardzo korzystne w porównaniu z angielskimi, szczególnie na Pradze, wtedy jeszcze mocno zdewastowanej. Gdy odwiedzając znajomych, trafili na ulicę, na której dziś mieszkają, fasady budynków straszyły odpadającymi tynkami. Ich kamienica była rewitalizowana jako pierwsza. Obejrzeli dwa mieszkania w oficynie, ale dopiero to we frontowej części skradło ich serca. 120 m², 4 metry wysokości, pięknie zdobione (choć przykryte warstwami farby) kaflowe piece i pozostałości sztukaterii. Idealne miejsce, by urządzić je kolekcją mebli i sztuki, którą obaj zgromadzili.
> Zobacz też: Eleganckie wnętrze – jak zgrabnie połączyć w nim klasyczne meble z nowoczesnymi dodatkami? <
Stylowo, ale bez nudy – wiekowe meble i obrazy połączone ze współczesnym designem
Remont trwał trzy lata. Fachowcy odnowili stare dębowe posadzki i zdarli farbę z pieców (okazało się, że są na nich symbole masońskie, wcześniej niewidoczne – w kuchni „ignis”, czyli ogień, w salonie cyrkiel oznaczający czas). Mistrz od sztukaterii na podstawie tego, co zostało, dorobił jej brakujące fragmenty. Wyzwaniem okazał się montaż tzw. picture rail, czyli listew do wieszania obrazów na hakach i lince, 40–60 cm poniżej sufitu. Popularne w Wielkiej Brytanii, u nas są praktycznie nieznane, więc było sporo improwizacji. Manuel i Tomasz długo dobierali idealne kolory farb – gołębi do kuchni, żółty (połączenie kanarkowego z szampańskim) do przedpokoju, zaś do łazienki głęboki granat, który pięknie kontrastuje z jasnoszarym marmurem. A potem były już same przyjemności, czyli urządzanie. Założenie mieli jedno – ma być stylowo, ale, broń Boże, nie nudno czy jak w muzeum. Wiekowe meble i obrazy połączyli ze współczesnym designem. No i przemieszali style, puszczając w ten sposób oko do wszystkich, którzy odwiedzają ich dom.
Najbardziej widać to w kuchni z jadalnią. Każda ściana to inny kraj i styl, prawie jak cztery strony świata. Na wprost wejścia jest holendersko-belgijska. Dwie martwe natury starych flamandzkich mistrzów, a obok fantazyjna lampa-kwiat kupiona w Belgii, w ulubionym sklepiku królowej Matyldy ze starociami. Na ścianie naprzeciwko króluje poroże jelenia – prezent od przyjaciela kupiony w Austrii i nawiązanie do Austro-Węgier.
> Zobacz też: Dom pełen historii... i antyków – z wizytą u młodego kolekcjonera rzeczy starych <
Za to na lewo wzrok przyciąga wielkie chińskie lustro w złoconej ramie, pełne precyzyjnie odtworzonych scenek rodzajowych. – Niezwykłe, bo wyrzeźbione z jednego kawałka drewna – opowiada Tomasz. – W XVII w. były to drzwi do kabinetu, ale 200 lat później ktoś oprawił w nie kryształowe zwierciadło. Kupiliśmy je w prowincjonalnym domu aukcyjnym w Somerset. Pod nim na komodzie stoją biało-niebieskie chińskie wazy i miniaturowy model pieca z manufaktury w Nakomiadach, który idealnie się tu wpasował. Chińskie starocie patrzą wprost na japońskie ryciny na ścianie po drugiej stronie. Nad wszystkim góruje niezwykła lampa od nowojorskiej projektantki, z mosiężnymi kolcami i 17 szklanymi kulami.
– Salon za to postanowiliśmy urządzić w nawiązaniu do angielskiego klubu dla gentlemanów, choć ostatecznie również jest mocno eklektyczny. Mamy tu sekretarzyk księcia Genui, obrazy z domu rodzinnego Manuela, bibliotekę z 1912 r., która należała do Towarzystwa Archeologicznego Uniwersytetu w Glasgow, lampę z pałacyku w Petersburgu i zrobioną w USA w XIX w. witrynkę niczym domek dla lalek. Ostatnio wypatrzyliśmy identyczną na aukcji rzeczy po zmarłym projektancie Karlu Lagerfeldzie. Uwielbiamy zgłębiać historie tych przedmiotów – opowiada Tomek i otwiera dawną spiżarnię, gdzie przechowują zastawę. – Na przykład ten srebrny czajnik zrobiło zaledwie kilku egzemplarzach dla najważniejszych osób w państwie jedno z towarzystw kolejowych, gdy zaczynała powstawać kolej w Anglii. Jeden dostał duke of Westminster, drugi duke of Edinburgh, a jeden królowa Wiktoria. Naturalnie wierzę, że to właśnie ten trafił się nam na aukcji – żartuje Tomasz.
Zobacz więcej zdjęć tego eklektycznego mieszkania, w którym połączono antyki i współczesny design
Tekst: Agnieszka Wójcińska
Zdjęcia i stylizacja: Martyna Rudnicka