Angielski dom jako skarbonka francuskich wspomnień – David i Tracey spędzili w Paryżu siedem szczęśliwych lat. Przywieźli stamtąd pomysł na wnętrze. Całe w szlachetnych kolorach.

Od powrotu z Paryża minęło ponad 15 lat, ale w rodzinie Appel ciągle czuje się, jakby to było wczoraj. Wspomnienia zakodowali nie tylko we wnętrzach – Tracey otworzyła sklep z francuskimi meblami i bibelotami, rzeczy nowe miesza ze starannie odnowionymi antykami.

Dom w Guildford kupili po długich i emocjonujących poszukiwaniach. Dla Davida, Amerykanina i szefa korporacji, było jasne, że dom musi być „brand new”, jak z katalogu. Dla jego żony – niekoniecznie. Przeczesywali okolicę, przeglądali oferty, lecz żaden typowy angielski szeregowiec ich nie zachwycił. Po prostu musieli się natknąć na ten właściwy.

Dom z czerwonej cegły, położony w centrum miasta, wygląda jak wiejska posiadłość. Potężny i sędziwy (stuknęło mu właśnie 120 lat!) w chwili kupna trochę straszył – przez całe lata mieścił się w nim dom starców, a potem przez kolejne czekał na nowych właścicieli i niszczał. Można sobie tylko wyobrazić, jakich sztuczek i argumentów musiała użyć Tracey, żeby jej mąż w tej niekończącej się plątaninie pomieszczeń z łazienkami pełnymi uchwytów dla niepełnosprawnych i fluorescencyjnych znaczków zobaczył ich przyszłe gniazdko. Tracey już widziała – wysokie, paryskie sufity i wystawiony na południową stronę wielki taras. David dał się przekonać i po dwóch tygodniach dom był ich.

Z tego, co zastali, ocalały tylko mury – wszystkie instalacje i podłogi wymienili. Ciągi prawie identycznie urządzonych pokoi zajmowanych przed laty przez pacjentów teraz mogły mieć rozmaite funkcje: pięć sypialni, salon, bawialnia, zakątek rodzinny, biuro, pralnia, siłownia, a nawet... pokój dla psów. Ścianę między kuchnią a salonem wyburzono.

Klepka musiała być na wzór tej z ich francuskiego XIX-wiecznego apartamentu, paleta kolorów – stonowana, rozciągnięta między czystą bielą a taupe (wyrafinowanym połączeniem szarości i brązu). Mocniejsze kolory miały się pojawiać w zależności od sezonowych potrzeb, w dodatkach i kwiatach. Wyjątkowo efektowny okazał się zestaw faktur – wiekowa skórzana tapicerka, stare lny, tweedy w kolorach ziemi, jasna bawełna.

Ale nie wyrugowali wszystkiego, co angielskie. Ponadstuletnia drewniana stolarka była zbyt piękna, by kończyć żywot jako opał do kominka. W jadalni ocalały więc ażurowa oprawa grzejników i wbudowane kredensy. W pokojach kąpielowych – wiktoriańskie boazerie na ścianach. Akt patriotyzmu? Po prostu miłość do cudzego ma swoje granice...

Tekst: Beata Majchrowska
Zdjęcia: Brent Darby/Narratives
Stylizacja: Ali Heath/Narratives 

reklama