Willa Złudzenie ma szczęście do właścicieli. W XIX wieku, w niespotykanym stylu holenderskiego dworku, wybudował ją znany warszawski bankowiec. Sto lat później inny przedsiębiorca zamienił ją w rezydencję królów. Państwa Królów.
W stołecznych gazetach trwa gorąca dyskusja o popadających w ruinę pięknych willach Konstancina. Konserwator zabytków bije na alarm, że znikają kolejne architektoniczne perełki, bo albo nie ma kto ich remontować, albo nowi właściciele bez mrugnięcia okiem burzą je, by stawiać nowobogackie rezydencje.
Willa Złudzenie na szczęście miała szczęście. Ten jeden z najstarszych domów w Konstancinie przeżywa dziś drugą młodość. Przed dziewięcioma laty, po długich rodzinnych naradach, trafił w ręce Marka i Pauliny Królów (wydawców i właścicieli tygodnika „Wprost”). Choć obawiali się nie lada kłopotów przy remoncie zabytkowej posiadłości, oczarował ich ogród, który ją otacza.
W końcu kilkusetletnie drzewa za nic nie wyrosną w kilka miesięcy. Od początku mocno wzięli sobie do serca historię willi. Starannie odnowili fasadę – cała jest otynkowana, jedynie narożniki, gzymsy i fragmenty szczytu są ceglane. Inna niż w oryginale jest tylko dachówka – granatowa.
W środku przywrócili dawny układ pomieszczeń i pod okiem konserwatora dobudowali jeszcze ogród zimowy – ulubione miejsce całej rodziny. Na początku korzystali z porad projektantów, ale dość szybko doszli do wniosku, że nie są im potrzebne, w końcu pan Marek to niedoszły plastyk. Sam zaprojektował wzór marmurowej posadzki w holu i zaplanował, gdzie w domu „wyrosną” albo będą się pięły niezliczone rośliny. Zaskakujący, opleciony pnączem szklany mostek rzucony przez basen to właśnie pomysł pana domu.
Z kolei meble i dodatki to w dużej mierze zasługa pani Pauliny. Oboje z mężem są pod wrażeniem angielskich rezydencji pełnych kolorowych kwiecistych tkanin, wiktoriańskich dostojnych mebli i starej sztuki. Podobnie postanowili urządzić swoją willę. A to oznaczało liczne wycieczki na Wyspy – latanie w tę i z powrotem, wielogodzinne poszukiwania w londyńskich antykwariatach na słynnej ulicy Chelsea, King’s Road. Stamtąd gospodyni przywiozła meble, tkaniny, lustra, lampy. Nie może się nadziwić, że choć te niezliczone przedmioty przebyły tak daleką drogę, zawsze docierały w idealnym stanie.
Przy okazji londyńskich wojaży państwo Królowie zyskali nowych przyjaciół. Bibliotekę w gabinecie gospodarza zrobił im Michael Stevens, właściciel małej, rodzinnej firmy meblarskiej. Solidny Anglik tak im przypadł do gustu, że wykonał w domu wszystko, co było do zrobienia z drewna, czyli panele, łuki, schody, a nawet łazienki. Do dziś utrzymują serdeczne kontakty. I tak, w ciągu kilku lat państwo Królowie stworzyli swój wymarzony dom – willę Złudzenie, która bynajmniej złudzeniem nie jest.
Tekst: Leszek Brzoza
Stylizacja: Marianna Bauman
Fotografie: Radosław Wojnar, Leszek Brzoza
reklama