Ten dom powstał dzięki porozumieniu czterech dusz: właścicielki, dwóch architektów i projektantki.
W tej historii nie było mowy o przypadku. Wszystko zostało dokładnie zaplanowane – nawet widoki z okna: na pola pszenicy i dębowe lasy od południa, na góry Sierra de Guadarrama od wschodu.
Dom na wsi
Carmen zawsze miała słabość do pięknych domów na wsi. Dorastała w rodzinnej posiadłości pod Madrytem wśród wnętrzarskich magazynów i albumów o chińskiej porcelanie, które z pasją kolekcjonowała jej mama. Przeprowadzka do miasta i życie w najbardziej choćby luksusowym apartamencie nawet nie przyszło jej do głowy. Miała za to pomysł na wybudowanie domu idealnego. Choć nowiutki – powinien przypominać „posiadłość z historią”.
300-hektarowy majątek w Segowii (Kastylia, region słynący z wiecznie zielonych lasów, porośniętych dębami ostrolistnymi) wydawał się miejscem wymarzonym. Zachowało się tam kilka budynków gospodarczych i skromniutki dom, w którym pomieszkiwał właściciel dawnej miniosady. Wystawna hacjenda miała więc gdzie stanąć.
Stare meble, kafle, kominki
Nad projektem domu i ogrodu pracowały równocześnie trzy osoby. Architekt Pablo Carvajal wymyślił willę w stylu hiszpańskich wiejskich posiadłości; na planie litery U z dziedzińcem z jednej strony i włoskimi tarasami z drugiej. Wnętrza urządziła Isabel López-Quesada, aby czuło się w nich historię. Starannie dobrała każdy, najmniejszy nawet, drobiazg. Stare meble, podłogi, drzwi, kafle i kominki Isabel sprowadzała z Belgii, Anglii i Hiszpanii. Lny na ściany do łazienek i sypialni ściągnęła aż z Transylwanii.
Zielenią zajął się Fernando Caruncho. Glicynia wspina się na tarasy, bluszcz wije się po pergolach, a dom otaczają dęby. Gdy ogród urośnie, posiadłość zamieni się w „zieloną wyspę otoczoną lasem”.
– Cieszy mnie tu wszystko, nawet nakrywanie do stołu czy układanie kwiatów w wazonie – mówi Carmen. – Mam dokładnie to, o czym marzyłam. Chyba lepszych podziękowań projektanci dostać nie mogli.
Tłumaczenie: Katarzyna Sadłowska
Współpraca: Alicja Trusiewicz
Zdjęcia: Montse Garriga Grau/Photofoyer