Lato w Polsce jest ładne, ale za krótkie. Gdy tylko się kończy, gospodarze pakują walizki i wyjeżdżają do Hiszpanii. A ponieważ nie przepadają za hotelami, kupili willę w Marbelli na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
Dom w Hiszpanii
Nad Bałtyk jechaliby z Warszawy sześć godzin, do Malagi lecą cztery. W pobliżu jest Gibraltar, z którego widać zamglony brzeg Afryki. Ale najważniejsze, że lato mają tu przez cały rok. – Dopiero gdy pojechałam oglądać dom, zrozumiałam, dlaczego tak bardzo zależało im na tym hiszpańskim kurorcie – opowiada architekt Anna Casciarri. – Góry, które spływają niemal do morza, nie wpuszczają do miasteczka chłodnych podmuchów wiatru z interioru, a zatrzymują ciepło od wody. Zimą temperatura nie spada poniżej 15 stopni. Raj na ziemi. Nie ma się co dziwić, że zlecili poszukiwania hiszpańskiej agencji nieruchomości.
Rezydencja do remontu
Jednak gdy pierwszy raz zobaczyła willę, nie miała wcale rajskich skojarzeń. – Była wykończona w typowo hiszpański sposób, z mnóstwem mauretańskich detali – opowiada. – Buraczkowe ściany, ciemne pokoje, mnóstwo korytarzyków, przejść, łuków, kolumienek. Wyglądała przygnębiająco jak na dom wakacyjny, który powinien być jasny, radosny, pełen słońca. Miała jednak wielką zaletę – dokoła gaj cytrusowy, bananowce, a przy wejściu dzikie kępy strelicji z olbrzymimi, zielonymi liśćmi, wśród których buszowały papugi. Dokładnie takie, jakie malowała Frida Kahlo.
Wyburzanie ścian: ...i stała się przestrzeń
Właściciele pozwolili Annie Casciarri zrobić to miejsce na nowo. Mają do niej zaufanie. Zaprojektowała im trzy domy: klasyczną willę na warszawskim Żoliborzu, nowoczesny apartament w Berlinie (gdy wyjeżdżają w interesach) i kameralne mieszkanko w Krakowie (idealne, jeśli chcą wyskoczyć na premierę w teatrze albo na narty).
– Zostawiłam tylko jeden słup w salonie, resztę wyburzyliśmy; teraz dopiero widać przestrzeń. Zaprojektowałam witraże, nawiązujące do malarstwa Fridy. Zrobił je witrażownik Andrzej Skalski. Kuta krata, półki z motywem cytryn, meble – wszystko przyjechało z Polski.
Dom pod zegarem
Na koniec Anna wymyśliła zegar słoneczny nad basenem. Właściciel bardzo się zapalił do konstruowania czasomierza, co okazało się nie lada wyzwaniem. Nie wystarczyło po prostu wbić patyk, który rzucałby cień i pokazywał godzinę. Gospodarz spędził wiele dni na skomplikowanych obliczeniach. Ale jakie to ma znaczenie? Żyjąc w Marbelli i tak nigdzie się nie śpieszy. Chyba że na kolacje na tarasie. Oboje lubią gotować, pani Patrycja chodzi na rynek po zakupy: ryby i owoce morza, pyszne sery, wina, oliwy. Anna Casciarri wciąż dostaje od swoich klientów paczki z pachnącymi słońcem cytrynami zerwanymi w gaju pod oknami. Smakują bosko.
POLECAMY TAKŻE: Dom otoczony niebem
Tekst: Joanna Halena
Zdjęcia: Hanna Długosz
Kontakt do architekta: www.studiocasciarri.pl