Stylowo odrestaurowany dom z kamienia wapiennego w Akwitanii. Remont kamiennego budynku trwał 12 lat!
RezydencjeJoasia i Paweł uważają, że domy z wapienia są najszlachetniejsze, bo to kamień, który uwielbia słońce, a potem oddaje mieszkańcom całe swoje ciepło i dobrą energię.
Dom z kamienia wapiennego w Akwitanii
Historię domu Joasi i Pawła poznałam rok temu w wakacje, gdy pewnego upalnego popołudnia siedzieliśmy przed ich posiadłością, popijając różowe wino. Rozmawialiśmy o budowlach z wapienia, Paweł przytaszczył nawet gruby album ze zdjęciami i opisami malowniczych kamiennych chartreuses. Sporo ich tu na południu Francji, w całej Akwitanii, a najwięcej w Dordonii. W XVIII wieku, jeszcze przed rewolucją francuską, a potem także za Napoleona wyrastały jak grzyby po deszczu. Parterowe, rozłożyste, często zwieńczone dwoma wieżyczkami, położone pośród winnic wapienne dwory wiejskie. Budowała je ówczesna szlachta jako letnie rezydencje. Były modne i wygodne.
W tym samym czasie – około 1740 roku – powstał też dom Joasi i Pawła – Chartreuse Monservy. Leży niedaleko miasteczka Bergerac, które wzięło nazwę od słynącego z gigantycznego nosa szlachcica – Cyrana de Bergeraca. Historia tego, jak trafił w ich ręce, to gotowy filmowy scenariusz.
Antykwariusz robi interes życia
Paweł w latach 70. wyjechał z Warszawy, żeby studiować w paryskiej szkole dla antykwariuszy. Wakacje spędzał u swojego przyjaciela ze studiów Charles’a, który miał zamek w Dordonii (to rejon bogaty w zamki, jest ich tu ok. 1000, więcej niż nad Loarą), i po latach postanowił przenieść się w te okolice. Otworzył mały antykwariat w miasteczku Villeréal, gdzie oprawiał i sprzedawał obrazy XIX-wiecznych pejzażystów. Pieniędzy z tego było niewiele, bywało nawet, że biedował. Dopiero gdy zatrudnił się w małym zakładzie robiącym kamienne ozdoby na elewacje i do ogrodów, los się odwrócił. Do tego stopnia, że wkrótce odkupił fabryczkę i rozwinął ją w dużą firmę produkującą elementy architektoniczne z kamienia dla połowy Europy.
Stylowo odrestaurowany dom z kamienia wapiennego w Akwitanii
Mieszkałem po sąsiedzku i dowiedziałem się, że Chartreuse Monservy jest wystawiona na sprzedaż. Kupiłem dom bez zastanowienia, ale bardziej dla zabawy – wspomina Paweł. – Tanio, nikt go nie chciał, bo był w fatalnym stanie. Kamienne mury pokryte szarym betonem, tylko jedno całe okno, resztki rozpadających się okiennic, a wokół zarośla wysokie jak las.
Restaurowałem go, odtwarzałem krok po kroku przez 12 lat. Nie spieszyłem się, robiłem wszystko według dawnych technik i z użyciem starych materiałów. Znalazłem najlepszych rzemieślników, a ci są rozchwytywani, zawaleni robotą, bo zostało ich niewielu. Czasem musiałem czekać 2-3 lata na dobrego stolarza lub kowala. Okucia identyczne z oryginalnymi wykuł ręcznie według wzoru ostatni w tej okolicy prawdziwy kowal.
Okna zrobione zostały na wzór tego jednego, które się zachowało, nawet szybki są ze specjalnie trawionego szkła. – Koszmarnie się je myje – dorzuca Joanna. Kiedy się tu sprowadziłam, zapowiedziałam, że zadbam o wszystko, ale nie będę myła okien. Paweł wspomina: – Raz dałem ogłoszenie, że poszukuję kogoś do mycia okien. Zgłosił się jeden człowiek, przyjechał, obejrzał i uciekł, nie odezwał się więcej. Ostatnio jednak Asia tak się nudziła w czasie pandemii, że umyła te wszystkie 950 szybek.
Dwustuletni dom i nowoczesne meble? Sprawdź, jak sprawdziło się takie połączenie!
– Jestem antykwariuszem, starocie to moja pasja, ale najbardziej lubię stare kamienie i stare domy, w dodatku nieźle się na nich znam. Zdrapałem beton i odnowiłem wapienne mury. W swojej fabryce odtworzyłem brakujące dekory i gzymsy. Tarasy pokryte zostały różnymi rodzajami kamienia, każdy inaczej się patynuje, ale wszystkie miały wyglądać staro. Czasem przychodzą tu różni specjaliści i zapewniają: „Ja panu tak wyczyszczę taras, że będzie jak nowy…”. A ja się śmieję w duchu, że on przecież jest nowy, tylko sporo zachodu kosztowało mnie, żeby tego nie było widać.
Paweł pilnował najdrobniejszych szczegółów – nawet kamienne mury pokrył wewnątrz specjalną mieszanką wapna z lnem, tak jak przed wiekami, dzięki czemu mury oddychają i nie ma w nich wilgoci.
Zobacz: Sypialnia w wieży i bajkowe wnętrza urządzone w historycznym pałacu
Wybielił też wapnem belki stropowe, odnowił obudowy kominków, XVIII-wieczne dębowe biblioteki przemalował na beżowo, szafę ścienną przerobił na bar, a w salonie powiesił kolekcję ulubionych pejzaży barbizończyków i sądził, że właściwie można na tym poprzestać, ale Joasia była innego zdania. Dom potrzebował kobiecej ręki.
Designerskie meble i współczesne lampy obok antyków w odrestaurowanym domu z wapienia
Joanna, miłośniczka miasta – a dokładnie dwóch: Warszawy i Paryża – porzuciła swój styl życia, bo Pawłowi udało się ją przekonać, że uroki wsi są tego warte. Wraz z nią do Monservy przyjechały meble i piękne przedmioty wyszukane na pchlich targach i w designerskich butikach. Przed kominkiem stanął fotel Papillon, nad stołem powiesiła lampy firmy Velt z warszawskiego sklepu na Próżnej 12.
Zaprojektowała dębowe stoliki w salonie, których blaty zrobiła z wapienia Pierre de Luget, tego samego, co posadzki. Joanna to artystka z pasji, zawsze lubiła malować na drewnie a zdobione przez nią meble, puzderka i kuferki sprzedawała w polskim sklepie Niebieskie Migdały. Ostatnio wymyśliła sobie nowy cykl obrazów – „Sad Joanny”. Są malowane na starych, kilkusetletnich deskach, fragmentach zniszczonych mebli, drzwiach kredensów znalezionych podczas remontu w Monservy. Przedstawiają owoce i warzywa. – Jestem miłośniczką malarstwa flamandzkiego, głównie martwej natury, ale przy okazji też łakomczuchem, więc maluję jedzenie – śmieje się. I dobrze trafiła i z malarstwem, i z miejscem do mieszkania, bo Dordonia to kraina łakomczuchów i dobrych smaków.
TEKST, ZDJĘCIA I STYLIZACJA: KASIA MITKIEWICZ