Niebo i woda, a między nimi dom. Dookoła łąki i wszystko zalane słońcem. Tak wygląda raj na ziemi.
To miało być miejsce letniego odpoczynku, łatwe w utrzymaniu, pełne słońca. Leżący niedaleko atlantyckiego wybrzeża wakacyjny dom powstał na zamówienie mieszkającego w Montevideo małżeństwa – wyjaśnia Diego Montero, architekt i projektant. Właściciele kupili piętnaście hektarów ziemi i zaczęli hodować konie. Plan był prosty: chcieli spędzać weekendy w siodle, nad basenem i robić wycieczki nad ocean. Na niewielkim wzgórzu na środku działki powstała idealna baza wypadowa.
Wielki minimalizm
Diego Montero ma swoją filozofię dizajnu: używa miejscowych materiałów, buduje zgodnie z pradawnymi zasadami architektury. – Urugwaj to biedny kraj, wznoszenie tutaj kapiących od dekoracji pałaców nie ma sensu, kłóci się z duchem tej ziemi – stwierdza. Dom jest duży, minimalistyczny. Postawiono go z lokalnego kamienia i betonu. – Wszystko po to, żeby nie trzeba było malować ani odnawiać – tłumaczy Diego.
Stanął na środku działki, z obowiązkowym patio. W tych okolicach jest wietrznie, więc ściany znakomicie chronią od podmuchów. Otwartą na łąki część patio wieńczy wielkie koryto z wodą dla koni. – Zwierzęta szybko nauczyły się, gdzie jest wodopój, i same chętnie podchodzą pod dom – śmieje się Diego. Wejście do hacjendy jest taką strefą przejściową. Dzięki wysokiemu stropowi i świetlikom w suficie pełno tu słońca i goście czują się trochę tak, jakby byli jedną nogą na zewnątrz. Światło odgrywa w domu kluczową rolę.
Tafle szkła
– U nas tradycyjnie montuje się w ścianach niewielkie okna – tłumaczy Diego. – Tutaj zaprojektowałem wielkie szklane tafle, by połączyć wnętrze z otaczającym krajobrazem. Słońce organizuje życie mieszkańców. Sypialnia położona jest od wschodu, by pierwsze promienie budziły domowników. W przeszklonym z dwóch stron salonie jest widno przez cały dzień.
Wreszcie od zachodu znajduje się weranda, na której spędza się wieczory. Taki rozkład mają lokalne domy. Wnętrze hacjendy jest dość surowe, z widocznym sklepieniem z betonu. Już na progu widać, czym pasjonują się domownicy: na eukaliptusowych stojakach przykrytych ludową tkaniną ułożono artystycznie parę starych urugwajskich siodeł.
– Dom powinien mieć związek z tradycją – stwierdza Diego. – Mieszkańcy okolicznych wsi siadają wieczorem na werandzie i popijają mate. Właściciele żyją tym samym rytmem. Tylko zamiast mate sączą gin z tonikiem – dodaje ze śmiechem. Ale w tym domu mogą czuć się częścią miejscowej kultury. Każdy dom powinien wzbudzać takie uczucia.
Tekst: Stanisław Gieżyński
Fotografie: Alejandro Mezzo & Ezequiel Escalante/Narratives