Palona ochra, złocista żółć, złamana czerwień – czy tak intensywne kolory pomieszczą się w eleganckim salonie? Pani ambasador Australii nie ma co do tego wątpliwości.
Dom ambasadora nigdy nie jest tak do końca prywatnym azylem – salon i jadalnia muszą mieć charakter oficjalny, bo tu odbywają się spotkania z politykami, i innymi ważnymi osobistościami. Pani ambasador Margaret Adamson zależało, żeby jej warszawski dom nabrał barw i klimatu antypodów. – Przede wszystkim chciałam tu poczuć to, co tak charakterystyczne dla Australii: otwartą, bezkresną przestrzeń i grę ciepłych kolorów – opowiada pani Margaret.
Dlatego w salonie goście mogą wygodnie rozsiąść się na kanapach i fotelach w kolorach żółci, ochry i palonej czerwieni. Parkiet w ciepłym kolorze, ceglastoczerwony dywan i abażury lampek dodają wnętrzu przytulności, a prace znanych australijskich artystów na ścianach – elegancji. I choć jest tu tak kolorowo, złamane, jakby spalone słońcem barwy nie burzą oficjalnego charakteru salonu.
reklama