Jesteśmy w mieszkaniu na luksusowym strzeżonym osiedlu, ale czujemy się jak w domu awangardowych artystów. Taki luz i fantazja. I nie chodzi  tylko o rower na ścianie.

reklama

To mieszkanie kręci się wokół dwóch kółek. Jego właściciele, Marta i Paweł, kochają motocykle i rowery. Podobnie architekci; Paweł Ziomka ma vespę, a Julia Balsewicz holenderkę. Panowie od remontu jeżdżą na maszynach sportowych, stolarze – na turystycznych. A wszyscy spotkali się w salonie Moto Szklarnia, który należy do Marty i jej męża. Coś w tym jest, że jeśli ludzie mają wspólną pasję, to łatwiej im razem coś zrobić, na przykład urządzić mieszkanie.

Beton i szkło

Do zagospodarowania było 126 metrów na wilanowskim osiedlu, które zaprojektowała znana pracownia JEMS. - Miało bardzo fajny układ. Zaproponowałem jedynie przeszklone ściany w łazienkach i w garderobie. Dzięki temu udało się doświetlić pomieszczenia i jest ciekawiej. Teraz, kiedy wchodzimy do domu, widzimy przesuwaną matową, ogromną taflę – opowiada architekt.

Świetnie wygląda też przytulona do sypialni łazienka, w której wszystko jest na widoku – prosta, wolno stojąca wanna i ciekawa, zajmująca ścianę umywalka. Zaprojektował ją Paweł: całą z kamienia, z podręcznymi schowkami i drewnianym blatem. - Oboje lubimy beton – mówi Marta. Nie było jej do śmiechu, gdy nie zdążyli z mężem powiedzieć deweloperowi, aby nie tynkował ścian. Pewnie byłoby bardziej loftowo z szarym sufitem, a tak odkuli tylko gdzieniegdzie fragmenty. Dodali też pasy okładziny z ręcznie robionej cegły.

Przestrzeń i światło

Każdy, kto odwiedza ten dom, ma wrażenie, że jest większy niż w rzeczywistości i wyższy. Architekt zastosował tu swoje triki. – Wysokości dodają okna na całe ściany, ale też drzwi do samego sufitu – mówi.

Najbardziej dumny jest ze światła, czyli metalowych szyn z podpiętymi reflektorami. Ciągną się przez cały hol i okrążają salon. Pomieszczenia wydają się dłuższe, a nad głową nie ma monotonii. Kiedy powstała ta konstrukcja, a mieszkanie było jeszcze puste i niepomalowane, Marta z mężem nie byli przekonani.

– Ja was nie będę namawiała, ale pomyślcie nad tym – Julia zaproponowała, aby z projektem się przespać. Białe lampy nad stół znalazła z kolei Marta, podobnie jak stojącą lampę, sześciokątne płytki na podłogę, wannę i dziesiątki innych rzeczy. – Moglibyśmy Julii i Pawłowi dać klucze i pewnie też fajnie by nas urządzili, ale my chcieliśmy brać w tym udział. To przecież nasze mieszkanie – mówi. W szukaniu Marta była bardzo uparta, zdarzyła się nawet historia mrożąca krew w żyłach. Wymarzyła sobie lodówkę ze szklanymi czarnymi drzwiami. Okazało się jednak, że już takich nie produkują. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania w całej Europie przyniosły jednak efekt i jedna sztuka przyjechała do Polski. Po rozpakowaniu ogromnego pudła, kiedy kurier już sobie dawno poszedł, okazało się, że drzwi są stłuczone. Na szczęście nie były to ostatnie drzwi na świecie i Siemens je wymienił.

Szarość i czerwień

Poprzednio rodzina mieszkała w beżach i brązach, więc teraz zapragnęła odmiany. W mieszkaniu dominują szarość i biel. Ciekawie wygląda podłoga łącząca drewno, płytki ceramiczne i żywicę. - Bardzo graficzna, ale nie do końca praktyczna, szczególnie jeśli ma się dwie córki i Tysię – mówi Marta. Aby skutecznie likwidować ślady kocich łap, próbowali już przeróżnych sposobów. – Teraz mamy odkurzacz, co sam odkurza, ale już ledwo zipie – śmieje się.

Oczywiście wszyscy goście pytają o rower na ścianie

Zaczęło się od białej vespy, która parkowała w salonie. Pewnego razu mężowi Marty zepsuł się samochód, więc vespą zaczął jeździć do pracy. W domu zrobiło się pusto. I wtedy przypomnieli sobie o tandemie, który stał gdzieś w piwnicy. Paweł kupił go za 50 marek na jakimś złomowisku w Niemczech, kiedy był jeszcze studentem. Rower odpucował i odmalował, ale był diabelsko niewygodny. – Pewnego dnia postanowiliśmy powiesić go na ścianie. Zamiast telewizora – śmieją się. Teraz Marta bierze się do urządzania tarasu. Będą plecione fotele, ale chciałaby też zrobić ogródek warzywny. Szuka roślin z dobrej ręki. Może do ich sklepu zawita jakiś ogrodnik-cyklista?

Architekci:
Julia Balsewicz i Paweł Ziomka

Uważają, że projekt to dopiero początek pracy. Najwięcej dzieje się podczas realizacji. Nie ma wtedy miejsca na przestawianie ścian (te skrupulatnie planują wcześniej), ale można jeszcze zmieniać detale. Projektują też stoły, łóżka, kanapy oraz umywalki. Ich wnętrza  opierają się przemijającej modzie. Niebotyczne ceny za inteligentne systemy i cały marketing nie zastąpią dobrego pomysłu. Najważniejsza jest szczerość wobec klienta i wzajemne zaufanie. DWZ Architekci, tel. 602 319 802

STYLIZACJA: AGNIESZKA GŁOWACKA
ZDJĘCIA: ANETA TRYCZYŃSKA