A gdyby tak wielkanocny stół przestał się zielenić... Gdybyśmy doprawili go odrobiną różowego muślinu, kotylionami z peonii, zającem kolorowym jak łąka i malinowymi serwetami...
Kto wie, co to jest „topienie żuru”, „wieszanie śledzia” albo „wielkie grzechotanie”? Też nie wiedziałam, dopóki mojej babci Helenie – pewnej niedzieli – nie zebrało się na wspomnienia z młodości. Wychowana w miasteczku pod Lublinem z rozbawieniem wspominała, jak w Wielką Sobotę jej mama i sąsiadki mieszały z popiołem resztki postnego jedzenia i głęboko zakopywały w ogrodach. W tym czasie 17-letnia Hela wieszała z przyjaciółmi na drzewach śledzie, których po czterdziestodniowym poszczeniu wszyscy mieli serdecznie dość. Tak kiedyś „pogrzebem żuru” i „wieszaniem śledzi” ogłaszano koniec postu i początek radośniejszego czasu.
Dobrą okazją do strojenia żartów było też grzechotanie. W wielkopiątkowy wieczór trudno było nie natknąć się na młodzieńców biegających po miasteczku i straszących kołatkami. Szkoda, że z wielkanocnych zwyczajów zostało tylko robienie kraszanek i pisanek, święconka, śmigus-dyngus. Ciekawe, dlaczego bardziej tradycyjni niż w obrzędach jesteśmy w dekorowaniu świątecznego stołu. Owies, rzeżucha, bazie, baranek i pisanki – niby wesoło, ale trochę monotonnie. A gdybyśmy tak wprowadzili nową, świecką tradycję?
Jeśli rodzinne spotkanie wypada podczas śniadania, powinno być uroczyście. Zieleń zostawmy, ale w parze. – W naszej tradycji popularne jest łączenie pastelowych, ciepłych odcieni, na przykład różu czy fioletu, z jasną zielenią. Można ją też zestawić z bielą oraz szarością – podpowiada Jolanta Chmielewska, stylistka Villa Italia. Biały obrus i takaż porcelana rano są obowiązkowe. Wodze fantazji puścić możemy za to w dekoracjach. Ciekawiej niż owies w doniczce będą wyglądały kule z mchu oplecione młodymi gałązkami albo kotyliony z bukszpanu. Pisanek nie kładźmy, ale powieśmy, choćby na drzewku.
Gdy rodzinę zapraszamy na obiad, stół może mieć mniej oficjalny charakter. Bardziej wiosenny niż wielkanocny. – Zieleń łagodzimy ciepłym odcieniem żółtego. Wystarczy jedwabny bieżnik przerzucony przez obrus i świece – radzi Anna Sztrajt-Uspieńska, stylistka Almi Decor. Ciężkie, posrebrzane obrączki na serwetki zastąpmy wstążkami z trawy. Kwiaty w wazonach i na zastawie. I nie muszą to być bukiety, ale na przykład jeden kwitnący czosnek lub artystycznie rzucone na stół trzy róże. Obok porcelany pojawia się więcej szkła, i to w kolorze. Na takiej łące innych dekoracji już nie trzeba, bo mógłby wkraść się chaos.
Poszaleć możemy za to przy kolacji. Najmodniej będzie w odcieniach różu i maliny. Do takiego stołu pasują peonie. – Dla równowagi warto te kolory przełamać zgaszoną zielenią i brązem – mówi Anna Sztrajt-Uspieńska. – A gdy wybierzemy modne kwieciste obrusy, będzie trochę w angielskim stylu – dodaje. Z ciężkimi tkaninami i mocnymi barwami zagrają girlandy ze sztucznych owoców. Nie zaszkodzi też śmielsze spojrzenie na tradycję. – Można wykorzystać zwierzęce motywy, np. piórka, albo dodatki w cętki, pasy, łaty – tłumaczy Jolanta Chmielewska.
Metamorfozę przechodzi też wielkanocny zając. – Jest czarny, srebrny, malowany w kwiaty bądź pokaźnych rozmiarów, do postawienia na podłodze. Wydmuszki zastąpią szklane bombki w kształcie jajka – opowiada stylistka Almi Decor. Gorąco namawiamy na inne niż klasyczne dekoracje stołu. W końcu tradycję nie tylko się kultywuje czy odkurza. Tradycja też się rodzi.
Tekst: Monika A. Utnik, Bożena Hałuszczyńska
Fotografie: archiwa firm
reklama